Incal. Bo to...
Piękny, dowcipny, mądry i wielopoziomowy komiks. Prawdziwa podróż po ludzkim DNA. Jeden z nielicznych tytułów komiksowych na naszym rynku, który nie tylko fastfudowo muska zmysły, ale daje możliwość poznania naszego mikro i makrokosmosu. Wspaniała komiksowa instrukcja obsługi świadomości.
A propos Incala - w ostatnią sobotę wraz z frankofońską gazetą "Liberation" można było tanio zanabyć pierwszy tom "L'Incal Noir".
Reszta lipcowych tytułów to objaw kultury gastrycznej (poza pierwszym Sandmanem, ale to odgrzewane przez Egmont danie).