O pięęęknej ( ludzie na ulicy wpadają na słupy i wywracaja prowadzone przez siebie wózki na jej widok - dosłownie! Tylko mam wrażenie, że to nie miał być efekt humorystyczny, niestety...) kobiecie z masą niezwykłych talentów która wędruje po świecie wypełniając wszystkie niewypełnione przepowiednie i zajmując wszystkie możliwe wolne etaty - tu zostaje królową, tam kobietą wodza, tam dostaje jakiś święty artefakt, który na nią czekał wieki - w ogóle wielka jest, wspaniała i wyjątkowa. Adoptuje wszystkie dzieci, które jej się nawiną przed oczy. Udaje jej się wszystko, za co sie zabierze. To oczywiście tytułowa Rapsodia.
Oprócz tego jest jeszcze dwóch fajnych, ciekawych facetów, którzy może i zrobiliby z tej książki coś ciekawego, niestety, biedni twardziele giną w cieniu pięknej i boskiej Rapsodii. Cóż bowiem pocznie Król Potwórów stając z odwiecznym kobiecym "Nie mam co na siebie włożyć!"
Cała trójka, połączona niezwykłym zbiegiem okoliczności wędróje pod korzeniami wielkiego drzewa, by wyjść nas innym lądzie i dowiedzieć się ze zgrozą, że wyspa, z której pochodzą, zatonęła, i to zatonęła bardzo dawno temu. Oswajają się z nowym światem, Rapsodia zaczyna swoje wypełnianie przepowiedni i oszałamianie wyglądem...^^ Ogólnie książkę da się czytać, choć autorka czasem zdaje sie nie umieć pisać - na przykład postać dokładnie streszcza swój plan, a następnie mamy dokładny opis tego, jak plan wypełnia...
Aha, a już na pewno przed przeczytaniem nie należy brać sie za wstęp Sapkowskiego, który w nim dość dokładnie wykłada fabułę książki...
Wyszły u nas jakieś cztery tomy ( o tylu mi wiadomo, zdzierżyłam serię do trzeciego, a i to dlatego, że niczego innego nie miałam pod ręką).