Przeczytałem sobie przed chwilą całą naszą dyskusję i zauważyłem, że od początku traktowaliście mnie, jak jakiegoś obcego. Jakbym stanowił zagrożenie dla waszej percepcji odbierania komiksów, a w tym przypadku Trudnego Pożegnania. Jakby moim jedynym celem było wywołanie burzy, akurat wczoraj, akurat w tym temacie, akurat z Sin City i F. Millerem.
Dwa być może dla Was kontrowersyjne stwierdzenia, spowodowały lawinę oskarżeń w moją stronę. Przyznam się, że ataki od tylu osób na raz, były ciężkie do regularnego i starannego odpowiadania, co mogło przyczynić się niezgrabnych stwierdzeń. Smutne jest to, że starałem się recenzować dziesiątki komiksów wcześniej i zawsze byłoby to pozytywnym wydarzeniem, a teraz nagle stałem się celem numer jeden, bo poruszyłem temat, którego nie powinno się poruszać. Może według Was.
Większość forumowiczów, nawet nie starała się zrozumieć moich postów, tylko od razu dodawała/dopowiadała swoje słowa, co było mocno irytujące. Moje odpowiedzi pozostawały bez echa, liczyły się tylko kolejne sformułowania, które miały mi dopiec. Moje słowa o jednym tomie Sin City, były od razu powiększane do rozmiarów całej biografii Franka Millera.
Czuję się rozczarowany, zawsze myślałem że na obecnym forum, można pozwolić sobie na szczere i dosadne posty, ale najwyraźniej się pomyliłem. Trudno...
Komiksy nadal będą jedną z moich głównych pasji i w ciągu najbliższych lat, nie mam zamiaru z nich rezygnować. Jakoś nigdy wcześniej, nie musiałem tłumaczyć się ze znajomości tekstów sprzed dziesięciu czy dwunastu laty, przeczytania poprzednich stron z wątku czy całymi biografiami autorów. Nie wiem czemu, akurat w tej dyskusji to się zmieniło. Biorąc przykład z tytułu komiksu, z którego wzięło się całe zamieszanie - Żegnam.