Moja córka stała się również wielbicielką "Usagiego Yojimbo" i dała mi niedawno lekcję wnikliwego czytania.
Znalazła niekonsekwencję w opowieści "Zagadka Maski Demona" z księgi 14.
UWAGA! SPOILERY!
Kiedy zabójca odsłonił twarz, Usagi mówi do niego, że od razu powinien był się domyślić, kto kryje się za maską. M.in. dlatego, że: "Ten ronin, którego śmierć widziałem... Powiedziałeś o nim 'stary', a przecież ani ja, ani strażnicy nie opisaliśmy go. Musiałeś tam być i słyszeć, jak dyszał podczas walki". Jednak w trakcie długiej rozmowy, do której nawiązuje Usagi, przestępca nic takiego nie powiedział o ofierze. Co prawda z jego ust padło takie oto stwierdzenie: "Podejrzewam, że to mieszkający w pobliskich górach samuraj. Nie ma niczego niezwykłego w tym, że stary wojownik zaszywa się na odludziu, by doskonalić umiejętności". Dotyczyło jednak Maski Demona.
Ciekawe, kto tu zawinił - Stan Sakai czy Jarosław Grzędowicz? Może ktoś ma oryginał i mógłby naświetlić sprawę...