W nocy spać nie mogąc i przewracając się z boku na bok do godziny czwartej miałem okazję przysłuchać się paru płytom.
Ninja Tune - Zen - A Retrospective.To składanka z brytyjskiej wytwórni Ninja Tune, która wydaje przedziwne rzeczy, a przy tym dobre (min. nasz rodzimy Skalpel się do nich załapał, Roots Manuva). Album jest dwupłytowy, więc dobrej muzyki na nim co nie miara. Od klimatów "klubowych szeroko pojętych", przez muzykę downtempową, po tzw. abstract hip-hop i jazz w różnym wydaniu. Wśród wykonawców można usłyszeć min. Dj Food (czterech producentów, którzy, jak się dowiedziałem z ostatniego numeru Polityki, grali 10 czerwca w Katowicach
), Coldcut, Mr Scruff, Kid Koala (ten pan robi ciekawą muzykę ze scretchy – umiejętnie wplata je w całość, bawi się dźwiękiem, z resztą wydał dwie ciekawe płyty), Dj Vadim (z Rosji, wydawał różne składanki, min. Eldoka z Grammatika wystąpił u niego gościnnie), Herbaliser (stosunkowo znany producent), The Cinematic Orchestra (dosyć znany, jazzowo/elektroniczny projekt pana Swinscoe) czy Amon Tobin (tego pana chyba nie trzeba przedstawiać).
Z połączenia tego wszystkiego otrzymaliśmy płytę niebanalną, pełną ambitnej muzyki, zróżnicowanej pod względem klimatu, brzmiącą bardzo świeżo. Co i rusz pojawiają się scretche, syntezatory, zmiany tempa… Wspaniała rzecz!
Zero 7 – Simple ThingsCo do tej płyty, to uległem pewnej niewieście i podszedłem do materiału dość sceptycznie. Spodziewałem się „smooth jazzu dla bogatych japiszonów z wielkich korporacji”, a wyszła płyta chilloutowo/downtempowa w klimatach jazzu. Dużo kobiecych wokali, pojawiają się subtelnie wkomponowane smyczki, gitara akustyczna, ciepłe brzmienia syntezatorów. Całą płyta jest bardzo łagodna i przyjemnie się jej słucha – nie pojawia się żaden dźwięk, który mąciłby nastrój – jakby ktoś chciał się poprzytulać z dziewczyną, to płyta jak znalazł. Nastrój ulega zmianie pod koniec płyty – robi się nieco głośniej za sprawą smyczków, ale później znów wszystko się uspokaja i przechodzi w łagodny jazz.
Po takiej dawce chilloutu mam ochotę na Walls sof Jericho…