atrax morgue. dwie plyty "paranoia" i "ny ripper". muzyka elektroniczna, a raczej antymuzyka. pod zlowieszcza nazwa kryje sie jeden artysta. czytalem to co ma do powiedzenia, slawny marilyn manson moglby brac u niego lekcje "freakowania". ma np. bardzo ciekawe poglady na seksualnosc, ogolna i wlasna. co do plytek - tytuly utworow takie jak: "hunting for bitches", "childf**ker", " i execrate my eyes" czy np. "sperm on red plastic" daja juz jako takie pojecie o co w tym chodzi. a chodzi o smierc, bol, masochizm, alienacje, seryjnych mordercow itp.
muzyka (?) to jakies dziwne dzwieki o roznych czestotliwosciach, pewnie tak wygladaja fale mozgowe psychopatow. ale nie jest to nic w stylu rzeznickiego japonskiego noise - raczej chilloutowe kompozycje, z monologami wlocha. slucha sie tego ciekawie, mysle, ze idealne bylyby do tego wizualizacje z jakis krwawych horrorow. dziwne i (nie)mile emocje i odczucia wywoluje we mnie atrax morgue. moj osobisty "hit" to "disgusted" z "paranoia". dobre jak znudzila sie komus konwencjonalna muzyka.