Oczywiście możesz się nie zgadzać, ale chyba i tak mam rację.
Wymyśl zatem ambitne rozwiązanie, a drużyna powyrzyna całą okolicę i spali wszystkich na literę a, literę b, literę c,...
Na nic tu głębokie dywagacje ani też trudne rozwiązania, z którymi jakaś drużyna tak czy inaczej sobie poradziła. Jeśli nie znasz swojej drużyny, jej potencjały intelektualnego, to nici z zagadek. Trzeba znać drużynę, by wiedzieć, czy ona lubi rozwiązywać zagadki, czy umie, czy da sobie radę z danym zadaniem. Sprawdź daną zagadkę na kilku drużynach (zagadkę o wyższym stopniu trudności), a zobaczysz, że nie ma tu żadnej uniwersalności. Zwłaszcza trudno im jest, gdy mają łączyć w całość jakieś wątki, które to przewrotny MG sam utkał w swej wyobraźni. Ich wyobraźnia nie jest twoją!
Oczywiście zawsze pozostaje ukryty rzut na Int, ale czy daje to komuś jakąś frajdę?
Dobra zagadka to taka, która ma kilka ścieżek, którymi gracze mogą podążyć, aby ją rozwiązać. Ale także taka, która zakłada, że gracze jej nie rozwiążą, a przez to nie zostaną uwięznieni na wieki w podwymiarze. W końcu dobra zagadka to taka, która ma ręce i nogi, która jest sensownie osadzona w świecie (mogę zadać jednej wiedźmie jedno pytanir, by trafić do odpowiedniej ścieżki,... ale mogę jej po prostu przyłożyć nóż do gardła!). Unikajcie zagadek w kretyńskich sytuacjach. Niech nie będą oderwane od reszty rzeczywistości. Gracze pogrążeni w strachu, bólu itd. powinni nie mieć nastroju na zagadki. Owszem, zazwyczaj mają, ale to nie świadczy dobrze o ich wczuciu...
Zagadki to pikuś. Wplecenie ich w fabułę - trochę trudne. A potem już tylko ciężej.