Ja jakoś uwielbiam polską fantasy,z atem polecam bardzo "Księgę całości" Feliksa W. Kresa. Coś niesamowitego. Mroczny klimacik, powieści przez pierwsze trzy tomu właściwie nie mają powiązania, dopiero później, od czwartego bohaterowie zaczynają się pojawiać łącznie. Przedstawione zostają poszczeólne krainy Szereru z ich mieszkańcami (pierwsze trzy tomy), kulturą i obyczajowością. Później, wierzyć się nie chce, le jest coraz lepiej. Po-le-cam. Coś fantastycznego, a łącznie ok 3000 stron prześwietnej lektury. Co do tego, no tylko (to już zagraniczne) Erikson ze swoją "Malazańską księgą poległych", choć znacznie lżejszą w czytaniu od dzieła Kresa. Niedawno w sprzedaży pojawił się kolejny tom "Dom łańcuchów", choć jak narazie tylko pierwsza część. Odradzam "dzieła" P. Mc Killip, no coś koszmarnego. Akcja "Mistrza zagadaek z Hed" jest wartka jak woda w klozecie, a "Harfista na wietrze, ech! szkoda gadać. "Dziedziczka...", po prostu, matko i córko, przerażające, straszne, beznadziejne i... do bani. Kosz-mar. A już totalną paranoją jest dopuszczenie do druku "Zapomnianych bestii z Eldu". Boże, gdybym nie zapłacił za te knoty, to bym tego nie przeczytał (w mordę, jestem 80 PLN w plecy). Acha, niezła jest jeszcze "Śmierc nekromanty", ale to nie jest fantasy sensu stricte(
), ale i tak warte polecenia.