Ja ze swojej strony mógłbym polecić:
-Cykl "Amber" Rogera Zelaznego jak i w ogóle wszystkie jego książki. Facet miał naprawdę niesamowitą wyobraźnię.
-"Hyperion" Dana Simmonsa. Najlepsza space opera jaką czytałem.
-"Non Stop" Briana Aldissa. Ciekawie wywraca tradycyjny pomysł wielopokoleniowego statku.
-"Niewinni w piekle" Jamesa Morrowa. O sądzie nad martwym Bogiem. (jest to właściwie 2 tom cyklu. 1 nie czytałem, a 3 chyba się w Polsce jeszcze nie ukazał, ale można czytać go bez znajomości pozostałych części)
-"Fabryka Os", "Stąpanie po szkle", "Wspomnij Phlebasa", "Gracz" wszystko to Iaina M. Banksa. Dwie pierwsze to kompletne schizy (cytat z okładki tej drugiej: "Graham Park zakochał się po uszy w Sarze Ffitch, lecz jego wybranka stanowi dla niego nieprzeniknioną, niemal perwersyjną zagadkę. Steven Grout jest paranoikiem - wierzy, że Oni chcą go dopaść. Ma rację. Chcą. Quiss, zamknięty w baśniowym zamku, szuka rozwiązania paradoksalnie łamigłówki. Niestety, jej treść pozna dopiero wtedy, kiedy poda rozwiązanie. Tych troje nie ma ze sobą nic wspólnego. Właśnie dlatego łączy ich wszystko.") . Dwie ostatnie to najlepsze space opery jakie czytałem od czasu wyżej wspomnianego "Hyperiona".
-Książki Philipa K. Dicka zwłaszcza "Ubik", "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" i "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?".