o, vargas, zapomniałam o nim, czytałam jedną i byla całkiem całkiem, a zdaje się są jeszcze trzy czy dwie, nie pamiętam
dziękuję. co do skandynawów - no ba! ale zawsze mogę przeczytać jeszcze raz...
(bo to, co jest na rynku ma stosunek 1:3 dobrego i chłamu).
Pozwolę sobie wyrazić opinię, że to łaskawie określone proporcje. Ja bym dał 1/9 co najmniej.
a ja pozwoliłam sobie wziąć pod uwagę literaturę młodzieżową i dziecięcą, gdzie pojawiły sę perełki w postaci książek kosmowskiej, powtórne wydania bromby czy całkiem sympatyczna seria o karotce karolce (tak, ja też to czytuję, zajmuje to moze 15 minut dziennie, a jak odpręża :P), dlatego może moje proporcje są trochę inne. niemniej dla czytelnika dojrzałego nie ma nic, kolejne klony z fabryki, isa leci w kulki (nie żeby tam ogólnie wysoki poziom fantastyki był, ale jeśli chodzi o target 12-16 lat dzierżą palmę pierwszeństwa), prószyński daje ciała na prawie każdym froncie, od popłuczyn po kodzie leonarda z zasady mnie odrzuca
(na szczęście dzięki temu cień wiatru i klub dumas sprzedaję i mnie tak nie skręca).
ogólnie bieda. dobrze, że nie muszę być recenzentem książek, bo bym chyba umarła :P