Ogolem nie cenie tego rezysera. Owszem, Seven byl bardzo dobrym trillerem ale to koniec dobrych filmow. Alien 3 byl nudny - a samo to czyni go najgorszym z serii. Fight Club wpisuje sie nurt (moze go rozpoczal, nie wiem) trudnego kina dla nastolatkow, podobnie jak Butterfly Effect. Stara sie byc zamotany, ale mu nie wychodzi. Ktos kiedys napisal ze uwaza ten film za dobry gdyz pokazuje kariere od zera do milionera w krzywym zwierciadle - racja, jednakze takich filmow bylo duzo, wiele o niebo ciekawszych - chocby Scarface. Naprawde nie rozumiem, czemu stal sie az tak kultowy. Owszem, za pierwszym razem wydaje sie fajny. Niestety, juz za drugim niesamowicie nudzi.
Innych filmow Finczera nie widzialem i nie chce ogladac.