Oczywiście - pisząc ten post tutaj, trochę robię to na zasadzie prowokacji, trochę z powodu braku odpowiedniego tematu, niemniej z pewnością nie bezzasadnie: "Janosik" Tadeusza Kwiatkowskiego i Jerzego Skarżyńskiego to komiksowa porażka. Ambitna, ale porażka. Ambitna, ponieważ Skarżyński chciał chyba udowodnić, że "komiks może być sztuką" (założenie nie mające dla mnie racji bytu, gdyż komiks sztuką jest i basta, ale rysownika usprawiedliwia czas, w jakim "Janosik" powstawał), a porażka dlatego, że w tej opowieści ambicje obróciły się przeciwko komiksowej narracji. To się źle czyta jako komiks. To jest totalny przerost ekspresyjnej, szalonej kreski nad prostym, nudnym scenariuszem. Zresztą jakim tam scenariuszem - wygląda to raczej na pokawałkowane fragmenty literatury, które miały "wyjaśniać" (często tautologicznie), co dzieje się na obrazkach i czemu bohaterowie robią to, co robią (a resztę tekstu wycięto, bo zastąpiły go ilustracje). Styl Skarżyńskiego jest nie tylko nieadekwatny, ale również monotonny - praktycznie większość kadrów wypełniają bez przerwy postaci w podobnych planach, tła nie ma, kadrowanie na planszach według tego samego klucza, będące jakby "przedłużeniem" kreski, więc jeszcze bardziej nużące.
Jak dla mnie - niedźwiedzia przysługa dla komiksu, i bynajmniej nie po słowackiej stronie.