batman
tak naprawde to ostatni raz ogladalem ten film jakies 15 lat temu i nawet wtedy mi sie nie podobal wiec moje wysmiewanie tego filmu moglo byc troche przesadzone ale kilka dni temu obejrzalem go ponownie i okazalo sie ze rzeczywiscie jest beznadzieny,zaczynajac od keatona ktory w ogoile nie pasuje do batmana i cala jego rola polega na ciaglbym byciu nacpanym,inna sprawa ze jestem sklonny uwierzyc ze w filmie nie bylo kaskaderow odgrywajacych jakies bardziej ekstremalne sceny bo batman w tym filmie to chyba najbardziej koslawo walczacy bohater wszechczasow,dalej calkowicie zmarnowany nicholson,poza jedna scena("dobrze wygladasz jack,-nie pytalem o to") to moglby go zastapic jim carrey za czasow maski i byloby identycznie,zmarnowany potencjal,kim basinger to juz w ogole porazka,wiekszosc jej kwesti to robienie "aaaaa" gdy ktos ja przestraszy
i to ma byc ta najbardziej mroczna czesc cyklu?wizerunek jockera i jego pomagierow to w najlepszym wypadku lata 60 w komiksie,scena gdy wchodza do restauracji i maluja po obrazach w takt muzyki prince'a to porazka na calej linii,chociaz nie,najbardziej absurdalna scena to gdy batman w swoim samolocie leci ponad chmury,zatrzymuje sie na tle ksiezyca i wraca
3/10,dodalem dwa punkty za nawiazanie do stylistyki noir