Kiedyś byłam przesądna. W sumie do tej pory jeszcze troche mi to zostało, bo zawyć w życiu nie zawyje. Może już niewieze w to, ze mi ktoś z rodziny wtedy umrze, ale mam mocno zakodowane ze wyc nie wolno i kropka.
Duzo mocnej wieże we wlasne przesądy. Może dlatego, że są one o szcześciu a nie o pechu.
Są jeszcze te przesady do których doszłam sama choć wcale o nich nie wiedziałam. Na przykład to, ze gdy idzie dwoje przyjacioł to nie mogą przechodzić z dwuch stron słupa, drzewa, czy innej podobnej bariery. Zanim jeszcze usłszałam o tym przesądzie nie lubiłam tak przechodzić z drugiej strony czegoś gdy szłam z przyjaciołką, bo czułam sie jakby coś nas obcianło. może dlatego, że wtedy wierzyłam, ze gdy ktoś jest twoim przyjacielem to laczy cię z zim jakaś niewidzialna więź - nić, która staje sie mocniejsza gdy jest się blisko, a gdy przechodzi się po dwuch stronach slupa to ta nić sie zaplącze i będzie się ciągnac i ciągnąć, aż pęknie.
Dzwna kiedyś byłam nie;P