To, ze tak to wszystko wyglada nie oznacza, ze ja sie nudze na komiksowych imprezach. Wrecz przeciwnie - zawsze sie dobrze bawie, wszystko jedno czy to Krakow, Lodz czy stolica. Nie porownuje imprez - ta gorsza, a tamta lepsza i ze w tym roku na WSK byla tak, a w zeszlym siak. Doceniam po prostu to, ze jest garsta zapalencow, dzieki ktorej takie imprezy sie odbywaja. Wystarczyloby, aby po kilka osob z wymienionych wczesniej miast dalo sobie spokoj i byloby po imprezach. Bo gdyby innym chcialo sie cos robic, to juz dawno mielibysmy wiecej imprez (pytanie - czy wiecej jest potrzebne?).