Mnie natomiast razi, że nie chciał się do takich inspiracji przyznać.
a np. u Baranowskiego, Rosinskiego czy Polcha taki brak "przyznania sie" cie nie razi?
Przeciez to bez sensu, bo praktycznie kazdy rysownik na kims sie wzoruje, jedni "podpieraja sie" bardziej jednoznacznie, inni "miksuja" wiele patentow, ale rzeczywista wartosc pojawia sie wlasnie jako efekt dodany.
I ta "wartosc dodana" powoduje, ze Christa czy Rosinski sa mistrzami, a nie marnymi kopistami.
Bo gdyby "inspiracje" potraktowac jako glowny wyznacznik wartosci autorow, to mozna by bylo wyrzucic praktycznie WSZYTKICH autorow do kosza, Moebiusa i Caze za inspirowanie sie Virgilem Finlayem, Millera za inspracje Jimem Steranko, albo Jae Lee przerysowujacy komiksy Bisleya, idac dalej; 10 000 rysownikow wzorujacych sie na komiksach Hala Fostera, 15 000 rysownikow inspirujacych sie Disneyem itd. itp.
Naprawde, warto podgladac skad i w jaki sposob czerpia artysci, ale wartosciowanie ich przez pryzmat przyznawania sie do zrodel inspiracji, prowadzi kompletnie do nikad.