kiedy ja zaczynałem grac w mordheim - kochałęm gdy kazdy model w bandzie miał swój specyficzny klimat i był malowany inaczej. Oczywiści e mam tu na myśłi kolory, a nie sposób ich nałożenia, czy metody malarskie - skupiamy się teraz tylko na kolorystyce bandy. Teraz lubię, gdy widać, zę banda jest jednościa, natomiast nei lubię, gdy wszystko jest malowane na jedno kopyto - preferuję, gdy modele maja wspólne barwy,a le mają tez ine kolory... np: załóżmy marienburg: żółty, niebieski, złoty kolor... jako kolorygłówne, a do tego na 10 modeli 2 mają element fioletowy, 3 czerwony, 2 zielony a kolejne 3 np: brązowy... i to nadaje różnorodnośc... jedyną banda u jakiej podoba mi sie odstępstwo od tej regóły jest averland miśkowy, bo to naprawdę jest WOJSKO... ale już misiowy kislew jest obleśny:P... zdecydowanie bardziej podchodzi mi ten kamilowy - poza tym gościem w pomarańczowym wdzianiu, który razi... u i jest mega fu... ale jednak reszta sie fajniej prezentuje... nie ważne czy malowane sa tak dokładnie jak misia, nie wazne, czy mają paznokcie - efekt wizualny z odległości stołowej wydaje mi się lepszy. Misio za to zajebiście wymalował carnivall of chaos - to jest wypas... naprawe...chociaż kolory te same...to jednak taki wypas jakich mało... w sensie czystko wizualnym...dają radośc na max!... a i jeszcze coś... nie podoba mi się to, zę wszystkie skaveny mają ten sam kolor futra...to mnie zabija (może są tam ze 2/3 wyjątki, ale wiekszośc ma ten sam)... ja widze proporcję tak: na 21 sztuk ok 7/9 popielatych, 2 białe, 3 czarne, reszta brązowa (chociaż brązowe szczury nie istnieją)... ale to tylko klimat... i tak bym to widział...