Nowe Jeju jest jak mięsne knysze, które w połowie degustacji spadają z trzaskiem (talerza) na ziemię. "Szóstka" zostawia potworny niedosyt.
To po kolei:
Wstęp KiczenBizmo- komiks zamiata. Jeden z najlepszych w tomiku. Powalił mnie karczoch.
Pożeracz Pająków- krecha bombowa, a historia całkiem ciekawa. Ucieszyłbym się gdyby Rybb pociągnął ją dalej (najlepiej w kolorku :>)
Beztytułu1- nie bawi mnie ten komiks, ale za to Jaszcz luźno macha i to wychodzi mu na dobre.
Beztytułu2- następny świetny moment
. Szinobi fasolki mocno mnie rozczuliły. Świetna krecha i historia
Gwiazdka z nieba- komiks trochę traci na czytelności, ale w końcu zrozumiałem. Bardzo fajnie
Beztytułu3- Surpiko jak zawsze klasa. Mniam
Beztytułu4- również mocny moment. Pan Blumsztajn przypomina mi troszkę Morgana Freemana
Beztytułu5- następny genialny komiks. Wspaniały przekrój przez wnętrzności Flopka. No i to taś taś...jak zawsze totalna miazga.
Beztytułu6- plansza koleżanki z Digarta, która wrzuciła ją i dostała bardzo pozytywne komentarze. Odemnie też.
Dziczyzna- Turucorpowa perełka kojarząca mi się ze Sweeney Toddem. Świetna puenta i wykonanie.
Destyluch- jeśli wyjdzie pełny album kupię z miejsca. Uwielbiam te historię choć jak każdy (nawet twórcy jak mniemam) nic z nich nie kumam.
Sezon Podręcznikowy- najgorszy moment w całym Jeju. Proporcje, które miały być zagięte w pewnym celu, są błędem. Kreska również leży i kwiczy. Scenariusz o dziwo całkiem niezły.
GLON!- łozejus! Najlepszy komiks. Każdy kadr to niewymuszony atak śmiechu. Obserwacja życia superherosa wnikliwe niczym w DKR, gość ze spożywczego śmieszny do bólu no i ksiądz z KAMEHAMEAMEN...Rewelacja z ośmioma wykrzyknikami.
I na końcu jak zwykle zabawny Surpiko.
Jeju 6 niestety gorsze od poprzednika. Niestety chudsze i mniej ciekawe. Gdzie podzieli się zagraniczni goście? Na szczęście na miejscu jest jak zwykle bajerancka okładka. Dziękuję wszystkim twórcom Jeju za tą ucztę!