rzeczywiście. "Ziemia żywych trupów" to słaby film, ale nie do końca
po pierwsze - myślące zombiaki to IMHO głupi pomysł. nietrafiony. jeżeli już odeszli od "tradycyjnego romerowskiego żywego trupa" to mogli iśc w kierunku tego z remaku "świtu". dużo fajniejsze są te biegające. śmieszyło mnie jak to czarny-zombie-ze-stacji-benzynowej sięgnął po broń, jak to namówił rzeźnika żeby ten użył tasaka na pilśniowej płycie, jak to przewracał swoich pobratyńców żeby niedosięgły ich kule (początek filmu), jak to dobijał płonącego kolegę i jak 'cierpiał' widząc wiszace 'tarcze'. to było kretyńskie... siłą zombie była ich ilość, 'wytrzymałość' i krwiożerczość, a nie rozum... no ale już sporo kretynizmów widzałem i ten nie jest tak duży żeby film skreślać.
z dobrych momentów: atak na miasto, sama polityka wewnątrz mi pasowała choć była bardzo uproszczona. zombie-klown, zombie-muzykanci, cheerleaderka zombie - bardzo fajne, takie komiksowe zagrania
no i gore
ale Romero niestety bardziej postawił na psychologię zombiaków a nie na w 100% żywe postacie, z którymi w jego filmach potrafiłem się w jakiś sposób zżyć. i tak jakoś tylko Robert Joy w roli Charliego i Asia Argento przypadli mi do gustu. nawet fajnie wypadł Cholo...
a na niekorzyść liczę jeszcze Hoppera, który ostatnio w każdym filmie jaki bym z nim zobaczył jest identyczny, a także mało dramatu... i 'przeżywalność' bohaterów, po obejrzeniu została mi w głowie taka myśl - "WTF? to Romero końcówkę robił?"
teraz czekam na remake "Day of the dead"
mam nadzieje że ten film pokaże więcej.
darksphere: ciekawa koncepcja na temat zombie i tej północy.