Ja osobiście jestem WIELKIM FANEM Philipa K. Dicka. Od lat zaczytuję się w jego książkach i nowelach. Dla mnie numer 1 to oczywiście "Valis" i "Boża Inwazja". Dojrzałe, genialne powieści, kwintesencja Dicka, jego zwalająca z nóg "logiczna absurdalność". Czasami wydaje mi się, że cała twórczość Dicka to preludium do "Valis".
"Oko na niebie", "Stygmaty..., "Człowiek z wysokiego zamku", "Ubik" - cudo powieści.
Są też inne - może nie wysokiego lotu ale robiące wrażenie: "Klany księżyca Alfa" (co za pomysł - szpital - planeta dla umysłowo chorych
) - "Przez ciemne zwierciadło" - powieść bardziej kryminalna niż s.f. ale opowiadająca o człowieku i jego przemianie, obłędzie, rozkładzie osobowości. "Cudowna broń" - niezwykły przewrót akcji.
Nikt nie wspomniał o wczesnej powieści "Władca Marionetek" - już wtedy zaiskrzył pomysł z Valisa o Bogu, który na własne życzenie zapomniał, że jest Bogiem.
Pozostaje pytanie: czy Dick był naćpanym szaleńcem, czy prorokiem (może w 1972 faktycznie trafił go różowy promień z nieba)
Pozdrawiam