trawa

Autor Wątek: Yuri  (Przeczytany 83963 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Louise

  • Redakcja KZ
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 546
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
Yuri
« Odpowiedź #150 dnia: Marzec 20, 2008, 12:04:53 pm »
W najnowszym (i niestety ostatnim) Komikzie recenzja "12 Days" June Kim. Komiks choć bardzo kulejący pod względem scenariusza, jest niezwykle popularny w amerykańskim fandomie yuri.

Offline Louise

  • Redakcja KZ
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 546
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Yuri
« Odpowiedź #151 dnia: Kwiecień 17, 2008, 01:22:59 pm »
Kolejnym równie popularnym tytułem może stać się Skim M. i J. Tamaki. Jestem nastawiona sceptycznie do tego komiksu, ale z ostateczną oceną zaczekam do momentu, aż poczta mi go dostarczy.
Fabularnie jest to rozgrywająca się w szkole dla dziewcząt (bardzo oryginalnie...) historia miłości uczennicy i nauczycielki (znów niezwykle oryginalny pomysł...). Dobrze chociaż, że miejsce akcji umiejscowiono w Toronto, a nie np. w Tokio. Ponoć manga utrzymana jest w gotyckim klimacie, a grafika przywodzi na myśl amerykańskie publikacje offowe ( :roll: ).
Podobnie miało być z 12 Days. Jednak misz masz stylów i konceptów się nie sprawdził. Zobaczymy jak będzie tym razem. 

Offline miszek

Odp: Yuri
« Odpowiedź #152 dnia: Maj 08, 2008, 02:13:42 pm »
wydaje mi sie, ze jednak Skim nie mozna w zaden sposob zaliczyc do mangi. jedyne co ewentualnie by sugerowalo przynaleznosc do tego gatunku komiksu to nazwisko autorki (zreszta od dawna nie mieszkajacej w japonii) oraz czarno- biale plansze. Sam komiks jest bardzo melancholijny, z ciekawego punktu widzenia pokazuje pierwsze zadurzenia, bunt wieku mlodzienczego itd. tak na prawde to komiks mocno osadzony w amerykansko- kanadyjskiej rzeczywistosci, nie sadze zeby japonskie nastolatki mogly sie z nim identyfikowac. z pewnoscia nie bez znaczenia jest nawiazanie do stowarzyszenia umarlych poetow, widac, ze film stanowil inspiracje.
co do 12 days, to mi sie spodobala zarowno kreska jak i tresc. dosyc smutna historia, nie wpada w zaden szablon. na pewno nie porownywalabym do ebine yamaji, jednak autorka moim zdaniem ma potencjal na dobre yuri :)
Why all the people always seem to just be on vacation

Offline Louise

  • Redakcja KZ
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 546
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Yuri
« Odpowiedź #153 dnia: Maj 08, 2008, 05:25:19 pm »
O tym co mi się podobało a co nie w "12 Days" pisałam już w recenzji. Komiks powiela mocno wyeksploatowany już temat nieszczęśliwej miłości lesbijskiej. Było to i w "I'll Be Your Paradise" i w "Itami" i w "Kaguyahime" i w mangach Ikedy.
Moim zdaniem Kim ma potencjał na stworzenie interesującej historii obyczajowej. Ba, samo "12 Days" mogłoby być taką historią. Mogłoby, gdyby zupełnie pominięty został wątek tego co łączyło Jackie i Noah. 

O "Skim" na razie nie piszę za dużo, bowiem wciąż do mnie nie dotarł. Nie poradzę jednak nic na to, że mam awersję do stałego motywu szkoły, uczennic, zakazanej miłości, bla bla bla... i komiks już na wstępie zarobił u mnie minusa.

Offline miszek

Odp: Yuri
« Odpowiedź #154 dnia: Maj 08, 2008, 10:42:06 pm »
podejrzewam, ze temat "szkolny" jest atrakcyjny dla rysownika z dwoch wzgledow: jest to wiek dojrzewania, kiedy burza hormonow stwarza pole do popisu i mnostwo inspiracji (sama pierwsza milosc- koniecznie burzliwa), oraz fakt, ze duza czesc kupujacych komiksy stanowia nastolatki. Cóz- ile "przygod" moze sie zdarzyc 30-40-50-60-70 latkom? xD
Why all the people always seem to just be on vacation

Offline Louise

  • Redakcja KZ
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 546
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Yuri
« Odpowiedź #155 dnia: Maj 09, 2008, 11:28:36 am »
Twórca wykorzystujący w yuri temat szkolny idzie na  łatwiznę - zero pomyślunku lecz korzystanie z gotowych chwytów: burza hormonów, pierwsze doświadczenia seksualne, złamane serce itd. Znamy to przecież z autopsji, jaki jest więc sens czytania o tym po raz n-ty? Dla mnie są to twórcy bez ambicji.
Oczywiście zdarzają się wyjątki (np. Himitsu no Hanazono), ale można je policzyć na palcach jednej ręki. 

Denerwująca jest też tendencja do naśladowania szkolnych historii przez zachodnie autorki tworzące w mangowej konwencji.

Tak, mam duże wymagania co do strony fabularnej komiksów obyczajowych. Ale nie dotyczy to jedynie mangi. W imprincie Minx też przeszkadza mi monotematyczność.   

Co do dojrzałych pań - są przecież u Yamaji, Takeuchi, Ogiury, Ody. Paniom po 30-tce też może zdarzyć się nagły wybuch namiętności, późny coming out czy też problemy związane z nie zalegalizowaniem ich związku. To jest zdecydowanie ciekawszy temat do odkrywania przez twórczynie.

Wszystko rozbija się właśnie o młodocianego czytelnika i jego mało wybredny gust. Czytelnika który łyknie wszystko co ma w fabule szkołę i miłość między dziewczętami oraz to co jest polecane przez amerykański fandom yuri.

Offline miszek

Odp: Yuri
« Odpowiedź #156 dnia: Maj 09, 2008, 03:46:31 pm »
nie zapominajmy, ze komiks, podobnie jak film, jest rozrywka masowa, z ktorej trzeba wylawiac co ambitniejsze pozycje.
ostatnio czytalam ciekawy artykul, a'propos podzialu na yuri i lezu w japonii, troche mi poukladal w glowie fakt, ze wieksza czesc czytelnikow pozycji szkolnych stanowia mezczyzni okolo czterdziestki.. coz, nie ma tu miejsca na dojrzala, swiadoma kobiecosc i prawdziwe problemy japonskiej lesbijki. podobnie moze byc z mlodymi czytelniczkami yuri, ktore jednak nie czuja sie lesbijkami, natomiast takie marmite czy strawberry panic to dla nich kolejne shoujo.
co do amerykanow (nie chce tu zbytnio uogolniac, zeby nikogo nie skrzywdzic), wiadomo nie od dzis dokad zaszla ich popkultura i czego szukaja w komiksie (wystarczy porownac przemysl komiksowy w usa z niszowoscia, tak na prawde, rynku europejskiego). troche podobnie jest w japonii- to kolosalny rynek wydawniczy, komiks jest produktem tak masowym, ze rysownicy, ich wydawcy robia te mangi takimi jakimi chca je widziec (i kupic) czytelnicy. co do samych japonek- nie obrazajac ich (chociaz nie bylam tam na tyle dlugo zeby wsiaknac w srodowisko branzowe), mam wrazenie, ze one na wlasna prosbe powielaja te schematy infantylnosci z mangi. taka jest ich rzeczywistosc, i nawet jesli nam sie to nie podoba, to zdecydowanie nie przejda w tym kraju feministyczno- lesbijskie opowiesci. nawet ebine yamaji (ktora uwielbiam) jak na warunki europejskie (a nawet amerykanskie- vide: prace, ktore mozna bylo przeczytac w yuri monogatari) tworzy baaardzo grzeczne opowiesci.
Why all the people always seem to just be on vacation

Offline Louise

  • Redakcja KZ
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 546
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Yuri
« Odpowiedź #157 dnia: Maj 12, 2008, 02:41:28 pm »
wieksza czesc czytelnikow pozycji szkolnych stanowia mezczyzni okolo czterdziestki.. coz, nie ma tu miejsca na dojrzala, swiadoma kobiecosc i prawdziwe problemy japonskiej lesbijki. podobnie moze byc z mlodymi czytelniczkami yuri, ktore jednak nie czuja sie lesbijkami, natomiast takie marmite czy strawberry panic to dla nich kolejne shoujo.

W Japonii wybór shoujo jest tak ogromny, że nie sądzę aby trzeba było otwierać nową specjalną linię wydawniczą z s-ai opowiastkami. Pierwsze takie publikacje czyli wspomniane Marimite i Yuri Shimai, nie cieszyły się aż takim zainteresowaniem jak obecne serie. YS przecież na pewnien czas zniknęło z rynku i nowy wydawca rozwarzał czy go przywrócić. Dopiero wielki boom na opowieści o miłości dziewcząt jaki wybuchł na zachodzie, doprowadził do rozkiwtu tej gałęzi. Wszystko można dokładnie prześledzić poprzez analizę rynku w poszczególnych latach.

I jeszcze tak w kontekście płytkich historyjek zalewających rynek i zainteresowania nimi. Nie chcę tutaj przywoływać cyklu tekstów na Gildii, ale akurat to po części odniosłabym do polskiego fandomu. Swego czasu rosła jak grzyby po deszczu populacja mangowczyń-lesbijek-fanek yuri w Polsce, a wszystko za sprawą niby yuri Marimite. Natomiast te najbardziej branżowe rzeczy, które powinny cieszyć się szczególnym zainteresowaniem - historie maści LML czy Rica - spychane były na margines.

Cytuj
co do amerykanow (nie chce tu zbytnio uogolniac, zeby nikogo nie skrzywdzic), wiadomo nie od dzis dokad zaszla ich popkultura i czego szukaja w komiksie (wystarczy porownac przemysl komiksowy w usa z niszowoscia, tak na prawde, rynku europejskiego).

Byłabym ostrożna w wysuwaniu takich wniosków o komiksie amerykańskim. Przykłady pierwsze z brzegu: Catwoman i Gotham Central - dwie historie mainstreamowe, a wątki lesbijskie są tutaj ciekawie poprowadzone. Nie wspominając już o ogromnym rynku komiksu niezależnego, gdzie homoseksualna bohaterka to raczej standard. Zreszta odsyłam do "Zadry" nr 32-33.

Cytuj
to zdecydowanie nie przejda w tym kraju feministyczno- lesbijskie opowiesci. nawet ebine yamaji (ktora uwielbiam) jak na warunki europejskie (a nawet amerykanskie- vide: prace, ktore mozna bylo przeczytac w yuri monogatari) tworzy baaardzo grzeczne opowiesci.

Zestawiasz brak feministyczno-lesbijsko nacechowanych fabuł z ugrzecznionymi opowieściami. Co masz na myśli pisząc "ugrzecznione"?
Jesli erotykę, to trudno od autorki pokroju Yamaji oczekiwać komiksu w stylu Girl's Only. Oczywiście to co u niej dzieje się między bohaterkami w sferze fizycznej, tak u Tadeno zostało ukazane bardziej dosłownie. Ale ale obie autorki kierują swoje komiksy do konkretnych odbiorczyń, a przyczyny bardziej śmiałych scen u tej drugiej upatrywałabym raczej w pismach w których publikowała niż w mniej delikatnym podejściu do tematów branżowych.
Druga kwestia - "niegrzeczność" w Monogatari? Znów kwestia erotyki? Akurat Monogatari to przykład (poza kilkoma wyjątkami) powielania przez zachodnie twórczynie delikatności i zwiewności s-ai.
No i trzecia - klasycznie feministyczno-lesbijskie opowieści to właśnie autorstwa Yamaji, Takeuchi, Takashimy.

Natomiast brakuje mi w yuri (szczególnie tych z lat 70.-80.) dawki historii ruchu lesbijskiego. Coś na wzór amerykańskiego Dynamite Damsels. Bo mamy Honey&HOney, mamy Ricę, w których to można prześledzić życie japońskiej branży, ale współczesnej. A przecież organizacje, kluby itd. nie wzięły się znikąd.
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2008, 02:45:34 pm wysłana przez Louise »

Offline miszek

Odp: Yuri
« Odpowiedź #158 dnia: Maj 12, 2008, 02:57:13 pm »
jakoś nie zauważyłam tych fanek marmite, o których piszesz.. fakt- wiekszość fanów mangi w ogóle wybiera po prostu bardziej komercyjne rzeczy, w czym nie widzę niczego złego, bo komiks to również rozrywka. nie mnie oceniać cudze gusta.
Co do "odwagi", to nie mam na myśli ukazanej erotyki, ale podejście do tematu, zdecydowanie bardziej wyzbyte tabu. wiem, że porównywanie prac amatorów do profesjonalisty może nie jest najlepszym pomysłem, natomiast fascynuje mnie ta różnica mentalnościowa, która prześwituje w scenariuszach ludzi zachodu i japończyków. Mniej hamulców, bardziej śmiała kobiecość, trochę rozbuchana, troche krzykliwa, zdecydowanie inna.
Nie uważam yamaji za rysowniczkę feministyczną, jej komiksy są bardzo branżowe, jednakże w dużej mierze zachowawcze i pozbawione buntu (co ich nie dyskredytuje, taki zrównoważony, spokojny styl ma ta pani).
Odsyłanie do swoich artykułów uważam za protekcjonalne podejście do rozmówcy :P
Why all the people always seem to just be on vacation

Offline Louise

  • Redakcja KZ
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 546
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Yuri
« Odpowiedź #159 dnia: Maj 21, 2008, 12:24:02 pm »
jakoś nie zauważyłam tych fanek marmite, o których piszesz.. fakt- wiekszość fanów mangi w ogóle wybiera po prostu bardziej komercyjne rzeczy, w czym nie widzę niczego złego, bo komiks to również rozrywka. nie mnie oceniać cudze gusta.

A ja wręcz przeciwnie, słyszałam same ochy, achy szczególnie na hasło Sei. I na podstawie Marimite wielkie dyskusje o kondycji japońskiego komiksu z lesbijkami :roll:

Cytuj
to zdecydowanie nie przejda w tym kraju feministyczno- lesbijskie opowiesci. nawet ebine yamaji (ktora uwielbiam) jak na warunki europejskie (a nawet amerykanskie- vide: prace, ktore mozna bylo przeczytac w yuri monogatari) tworzy baaardzo grzeczne opowiesci.
Cytuj
Co do "odwagi", to nie mam na myśli ukazanej erotyki, ale podejście do tematu, zdecydowanie bardziej wyzbyte tabu. wiem, że porównywanie prac amatorów do profesjonalisty może nie jest najlepszym pomysłem, natomiast fascynuje mnie ta różnica mentalnościowa, która prześwituje w scenariuszach ludzi zachodu i japończyków. Mniej hamulców, bardziej śmiała kobiecość, trochę rozbuchana, troche krzykliwa, zdecydowanie inna.

Oczywiście, że różnica między wschodnią a zachodnią mentalnością istnieje. Ale skoro rozmawiamy o konkretnym rodzaju komiksów (feministyczno-lesbijskim) i to w kontekście kobiecości, to nie zauważam tej krzyklikowści w przytoczonym przez Ciebie jako przykład Monogatari, przy porównaniu z dokonaniami japońskich twórczyń. Możemy się dalej spierac, ale nie zaprzeczysz, że w komiksach z obu rynków wydawniczych spotkamy i niewinne dziewczynki (choć to akurat przypadłość s-ai i jemu pokrewnych "podróbek z zachodu") i femme fatale i "buczki". Różnicę w aparycji i manierach kobiet da się co najwyżej zauważyć, gdy weźmie się pod uwagę miejsce, wiek itp. w jakim rozgrywa się dany komiks. Tzw. "kult otoko" który narodził się w Japonii za sprawą Haruki, w USA był obecny w latach 60.-70. w komiksach undergroundowych poruszających lesbijską tematykę. Już wtedy wśród bohaterek dominowały butch. Japonia dorosła do tego później, ale zmiany nastąpiły. Teraz "męska kobieta" nikogo nie dziwi i dziwić nie może, skoro Japończycy słyną z crossdresingowych praktyk. Powiedziałabym wręcz, że różnice kulturowe i polityczne na niwie komiksu feministyczno-lesbijskiego z USA i Japonii stają się coraz mniej zauważalne.
A jeżeli mowa o tabu i hamulcach - lata 70. gdzie miłość lesbijska przedstawiana w mangach musiała skończyć się tragicznie, dawno minęły. A napiętnowanie bohaterek, ukazanie ich jako tych "złych" ze względu na ich skłonności występowało zarówno w komiksach z zachodu, jak i ze wschodu.


Cytuj
Nie uważam yamaji za rysowniczkę feministyczną, jej komiksy są bardzo branżowe, jednakże w dużej mierze zachowawcze i pozbawione buntu (co ich nie dyskredytuje, taki zrównoważony, spokojny styl ma ta pani).

Yamaji ma już swoje lata i dojrzałość twórczą. Nie jest zbuntowaną dwudziestolatką odczuwającą potrzebę wykrzykiwania poprzez swoje komiksy haseł "precz z facetami!", "niech moc waginy będzie z nami!" "dyke power!" itp. Nie ma się przeciw czemu buntować. Lata w jakich rozgrywają się jej scenariusze nie wymagają przedstawiania kobiet jako zastraszonych istotek, którym pomóc może jedynie całkowite zwalczenie patriarchatu itp. W roli bohaterek swoich komiksów obsadza wyemancypowane kobiety, posiadające własne ambicje, spełniające się zawodowo i prywatnie - niejako jedne z założeń III fali feminizmu. "Kolorowi" bohaterowie - zwalczanie konfliktów na tle rasowym.
Dodatkowo w jej scenariuszach obecne są elementy teorii queer - w obsadzie HP, butch. Dalej kwestia homorodzicielstwa, coming out. A nie zapominaj, że lesbianizm wiąże się z feminizmem.   
Pisząc o twórczości Yamaji uwzględniam wszystkie (poza Mahoko, bo tej jeszcze nie mam) mangi czyli także mało znane Otenki to Issho oraz antologie Sweet Lovin' Baby i Yoru wo Koeru. Za mangi feministyczne zdecydowanie nie uznam I'll Be Your Paradise, Sex=Love2 przykładowo, ale w przypadku dokonań Yamaji nie widzę podstaw aby im tego odmówic.

Może naczytałam się za dużo kobiecych komiksów z róznych stron świata i jestem już nieco "skrzywiona", a może mamy po prostu odmienne rozumienie komiksowego feminizmu.  Ale dla mnie Yamaji to klasyczna przedstawicielka tej ideologii wśród japońskich kreatorek.

Cytuj
Odsyłanie do swoich artykułów uważam za protekcjonalne podejście do rozmówcy :P

Odrobina lektury nigdy nie zaszkodzi. Jak to się mawia - "Kto czyta nie błądzi"


Mam wreszcie Skim, ale musi czekać na swoją kolej, bo narazie czytam nowiutkiego Konrada & Paula. I choć to komiks gejowski to jakoś zainteresował mnie bardziej niż wspólny twór rodziny Tamaki.

Offline miszek

Odp: Yuri
« Odpowiedź #160 dnia: Maj 26, 2008, 01:15:18 pm »
Cytuj
Oczywiście, że różnica między wschodnią a zachodnią mentalnością istnieje. Ale skoro rozmawiamy o konkretnym rodzaju komiksów (feministyczno-lesbijskim) i to w kontekście kobiecości, to nie zauważam tej krzyklikowści w przytoczonym przez Ciebie jako przykład Monogatari, przy porównaniu z dokonaniami japońskich twórczyń. Możemy się dalej spierac, ale nie zaprzeczysz, że w komiksach z obu rynków wydawniczych spotkamy i niewinne dziewczynki (choć to akurat przypadłość s-ai i jemu pokrewnych "podróbek z zachodu") i femme fatale i "buczki". Różnicę w aparycji i manierach kobiet da się co najwyżej zauważyć, gdy weźmie się pod uwagę miejsce, wiek itp. w jakim rozgrywa się dany komiks. Tzw. "kult otoko" który narodził się w Japonii za sprawą Haruki, w USA był obecny w latach 60.-70. w komiksach undergroundowych poruszających lesbijską tematykę. Już wtedy wśród bohaterek dominowały butch. Japonia dorosła do tego później, ale zmiany nastąpiły. Teraz "męska kobieta" nikogo nie dziwi i dziwić nie może, skoro Japończycy słyną z crossdresingowych praktyk. Powiedziałabym wręcz, że różnice kulturowe i polityczne na niwie komiksu feministyczno-lesbijskiego z USA i Japonii stają się coraz mniej zauważalne.
bardzo się nie zgodzę w tym aspekcie, uważam, że w japonii podzial na femme- butch (neko- tachi) jest związany z naśladownictwem par heteroseksualnych i przyjmowaniem przypisanych im stereotypowo ról (męska strona- aktywna, żeńska- bierna), co widać dosyć wyraźnie na podstawie choćby honey and honey czy plica. oczywiscie nie wszystkie twórczynie wpisuja sie w ten stereotyp, ale niebezpiecznie czesto sa to typowo branzowe pozycje, skierowane do lesbijek. Sama zakochalam się ostatnio w Rakuen no Jouken, bardzo delikatne, lekkie, jednoczesnie omijajace strefe kiczu obecnego w wielu pozycjach spod znaku yuri hime.
Cytuj
esbianizm wiąże się z feminizmem.
znam kilka lesbijek, ktore zaprzeczą.
Cytuj
Odrobina lektury nigdy nie zaszkodzi. Jak to się mawia - "Kto czyta nie błądzi"

Odrobina pokory też nie :P
jesli chodzi o lekture to polecam:
http://intersections.anu.edu.au////issue6/chalmers.html
http://intersections.anu.edu.au////issue12/mclelland_intro.html
http://intersections.anu.edu.au////issue12/katsuzo.html
http://intersections.anu.edu.au////issue12/welker2.html
« Ostatnia zmiana: Maj 26, 2008, 01:16:58 pm wysłana przez miszek »
Why all the people always seem to just be on vacation

Offline Deedlith_Anthy

Odp: Yuri
« Odpowiedź #161 dnia: Październik 14, 2008, 04:35:49 pm »
Zeby nie robic offa w temacie o figurkach...
Rozumiem że takie gołe bisz-klaty w Utenie wcale ale to wcale fanserwiśne już nie są? :)
Bo takie animce jak KnM ogląda się samemu, najlepiej z chusteczką w ręce zamiast w grupie gdzie jeden widz (wy)głupol potrafi rozbić cały klimat. No chyba że to ty jesteś nim osobiście, wtedy moje kondolencje.

Sa, choc mnie ten fanserwis wogole nie lapal.I cos w tej serii bylo, oprocz fanserwisu. Cos, dzieki czemu moglam ta serie i losy Anthy odebrac bardzo osobiscie.
Och nie, akurat Kaplanki nie byly w stanie mnie poruszyc. Tak samo jak X TV,Angel Sanctuary czy inne serie, ktore...sa dla mnie zbyt odlegle, jesli chodzi o kwestie poruszane. Przykro mi, ale ja w losy KPD wczuc sie nie umialam. Kompletnie.
A dodam jeszcze, ze zaczynalysmy ogladac Kaplanki na powaznie zupelnie. Niestety w polowie klimat sie sypl....
Zagubil sie gdzies pomiedzy fetyszowymi Orochi, przesadnie dramatyczna sytuacja bohaterek, archetypami.
Dramat byl dla mnie kompletnie naciagany i nierealistyczny. Nie mowiac juz o nieposiadajacym logiki zakonczeniu po endingu ze spotkaniem bohaterek.
Oczywiscie macie pelne prawo uznac mnie za osobe bez serca....Bo rzeczywiscie, serca w 90% nie mam dla animcowych postaci. Nieliczne przypadki byly w stanie mnie poruszyc czy doprowadzic do lez.Cos zmienic. Ale wiekszosc...Och, naprawde tak wydumane losy postaci mnie niewiele obchodza, w przeciwienstwie do tragedii zywych ludzi.
Dla kontrastu. Przez prawie cale Shadow of The Colossus chlipalam w chusteczke. Z powodu smierci niewinnych kolosow, losow Agro, Mono.
Calej chorej sytuacji tam przedstawionej(Docieranie do pieknego, wznioslego celu po trupach).
Jak ktos ma PS2, a nie gral w ta gre...to polecam.Dosc uniwersalne przeslanie pod powloczka nowej wersji historii Goliata i Dawida.
Szkoda, ze tylko weszlam na forum, a juz masie osob sie narazam.
Rozumiem, ze komus moga sie kaplanki podobac...I mam nadzieje, ze mnie nie pozabijacie za to, ze mam inne zdanie co do tej serii.
"Wiele można powiedzieć o nieskończonym miłosierdziu Boga, ale jak przyjdzie co do czego,
to przytomny aptekarz jest więcej wart."

Offline richie

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 3 730
  • Total likes: 1
  • Contract? (◕ ‿‿ ◕)
Odp: Yuri
« Odpowiedź #162 dnia: Październik 14, 2008, 07:36:02 pm »
Zeby nie robic offa w temacie o figurkach...Sa, choc mnie ten fanserwis wogole nie lapal.
No widzisz, argument do niczego, bo mnie też fanserwis w KnM nie łapał. Fajnie że dziewczyny były ładne i w ogóle, ale bez tych paru strategicznych ujęć spokojnie bym przeżył. W każdym razie - fanserwis nie był celem samym w sobie (tak jak to niestety zbyt często w anime bywa) i o to chodzi.

Cytuj
A dodam jeszcze, ze zaczynalysmy ogladac Kaplanki na powaznie zupelnie. Niestety w polowie klimat sie sypl....
He? Chyba dokładnie na odwrót. Początek, że wspomnę o pierwszym epie, jest taki z gatunku - WTF, nie wiadomo jak to traktować czy zaklasyfikować, dopiero potem się zaczyna robić coraz poważniej.

Cytuj
Dramat byl dla mnie kompletnie naciagany i nierealistyczny. Nie mowiac juz o nieposiadajacym logiki zakonczeniu po endingu ze spotkaniem bohaterek.
Co do zakończenia, to niedawno o tym pisałem tu:
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,27160.msg993023.html#msg993023
A o naciąganiu i braku realizmu... proszę. Jako osoba której podoba się Utena - proszę, nawet o tym nie wspominaj. Dla własnego dobra.

Cytuj
Szkoda, ze tylko weszlam na forum, a juz masie osob sie narazam.
Nie naraża się tylko ten kto się w ogóle nie odzywa.

Cytuj
Rozumiem, ze komus moga sie kaplanki podobac...I mam nadzieje, ze mnie nie pozabijacie za to, ze mam inne zdanie co do tej serii.
Rozważę to, ale warunkiem rozgrzeszenia jest poprawa w przyszłości... :)
Czy kopiowanie jest grzechem? W Biblii mamy przykład Jezusa, który kopiował chleb i ryby. Protestujących nie stwierdzono.
https://pl.wikisource.org/wiki/Zapowied%C5%BA_%C5%9Bwiata_post-copyright

Offline Konował

Odp: Yuri
« Odpowiedź #163 dnia: Październik 14, 2008, 08:34:06 pm »
Deedlith_Anthy
Oczywiscie macie pelne prawo uznac mnie za osobe bez serca....
(...)
Szkoda, ze tylko weszlam na forum, a juz masie osob sie narazam.
Rozumiem, ze komus moga sie kaplanki podobac...I mam nadzieje, ze mnie nie pozabijacie za to, ze mam inne zdanie co do tej serii.

ee, wtf ? To nie jest mównica w sejmie żeby uważać na wypowiadane poglądy i nie zrazić do swojej partii 0,01% wyborców. Tak długo jak powstrzymasz się od osobistych wycieczek i trolowania obejdzie się bez zabijania. Wzruszanie się w Colossus  po zabiciu wielkiego "czegoś"/kupy kamieni porośniętych mchem jest trochę dziwne.


"...zeznając prawdę i tylko prawdę nie pamiętając nic z tego co jest mu wiadome"

Offline Szyszka

  • Redakcja KZ
  • Radca bracki
  • *
  • Wiadomości: 4 517
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Nyeco Większe Zuo
Odp: Yuri
« Odpowiedź #164 dnia: Październik 15, 2008, 07:05:45 am »
Richie, z całą moja sympatią do Ciebie i do Chikane, ale w Kapłankach mogli sobie spokojnie darować ten naciagany fanserwis w styli "ściągnij staniczek, bo muszę dokładnie zmierzyć ci obwód klaty ". Bo przecież stanik tylko umieszcza biust we właściwym miejscu i nadaje mu kształt, zbrodnia i zaraza, trzeba koniecznie zmierzyć obwód na bezkształtnym blobie JEŚLI SIĘ DOBIERA KIECKĘ. No i to nieszczęsne kocie świństwo, które na szybko "uzasadnili" później. Właśnie taki naiwny fanserwis sprawiał, że nie byłam w stanie traktować serii poważnie, jak również to, że twórcy ni z gruchy ni z pietruchy sobie przypominali, że przecież nie wspomnieli jeszcze o tej mrocznej głębi Orochi i walnęli wszystko w trzyminutową składankę. Nie chodzi mi o to, że tak krótko, 15 sekund flashbacka na osobę nie jest źle, ale jakby to rozłożyć, to by miało jakiś dramatyzm, a tak człowiek mógł ziewnąć porządnie i go cały praktycznie dramatyzm ominął. Dziękuję, postoję.

 Choć z drugiej strony był tani fanserwis biszoklatny, więc nie mam co narzekać :D

Nie powiem, że było to złe anime - obejrzałam je całe bez gwałtownej potrzeby wypicia mleczka na zgagę, jak miałam w przypadku Vampire Knighta, które też obejrzałam całe i do dziś się zastanawiam czemu :P Powtarzam - obejrzałam całe, a samo to świadczy o tym, że nie mogło być złe, jako że serie które mnie nie interesują po maksymalnie pięciu odcinkach idą precz, szkoda mi czasu.

Zgodzę się z Richiem, że pierwsza połowa serii była nijaka koszmarnie, dopiero potem zrobiła się bardziej interesująca i przyznam, ze gdyby mnie nie irytowała Himeko to pewnie bym była bardziej zadowolona. Chikane pokazuje charakter, podczas gdy Himeko do końca jest tak koszmarnie ciepło-rozlazła i argument, że "no bo ona właśnie taka miała być" zupełnie do mnie nie przemawia. 

I taka mała osłoda dla Richiego - pamiętam imiona tych bab, czuj się zaszczycony. Wiesz, jak u mnie z imionami postaci jest :P
mam na avku pikacza
co się nie zatacza
z oponką lata
a w tle męska klata

 

anything