Nie wybiorę jednej, bo nie mam takiej sceny - Sceny od której każdorazowo padam na cyce i to tak że nigdy nic tego nie przebije, ale jest kilkanaście scen które są dla mnie bardzo ważne:
- Scena wędrówki z kamieniem w "Wiosna, Lato, Jesień, Zima... i Wiosna".
- Ze względu na plastykę kilka scen z Ameli i Miasta Zagionionych Dzieci Jean-Pierra Jeuneta.
- Walka z agentami Smithami i pościg na autostradzie w drugim Matrixie, kino bezmyślnej akcji nigdy nie stworzyło bardziej wgniatających w fotel scen.
- Scena z wiertarką w Pi.
- Scena gdy tonie Tytanic a orkiestra gra do końca.
- Scena gdy Człowiek Słoń częstuje w swoim pokoju jakieś dwie kobiety i rozmawia w sposób bardzo spokojny i wywarzony o swojej chorobie. W filmie jest mnóstwo wazniejszych scen ale ta mi jakoś zapadła w pamięć.
- Fear and Loathing in Las Vegas - scena w której typulko budzi się w pokoju z wodą do kolan i ogonem dinozaura przyczepionym do tyłka.
- Scena śmierci, a dokładnie przyczyna śmierci Don Vito Corleona w Ojcu Chrzestnym.
- Stalker, praktycznie wszystkie sceny dziejące się w "Strefie", niby nic krzaki i ruiny ale mnie ten film rozłożył nałopatki właśnie dzięki tym plenerom.
- Blade Runner - Dach, scena gdy jedna z androidek udaje lalke, klimat całość, zwłaszcza momenty w chińskiej dzielnicy.
- Ruletka w Łowcy Jeleni.
- Ostatnia scena w Edim. "-Ale co to za życie?" "-Nasze własne." czy jakoś tak.
- W Szeregowcu Rayanie lądowanie w Normandi a będąc jeszcze dokładniejszym scena gdy żołnierz chowa swoją ręke do kieszeni.
- Ostatnia, otwarta, scena The Thing.
- Prawie cała Odyseja Kosmiczna 2001, pomijam że to najlepszy film ever, ale trzeba mu oddać że wiele scen jest arcymistrzowskich.
I polskie komedie-klasyki które same są jednymi, chodzącymi uber-zajebicha-scenami: Miś, Hydrozagatka, Rejs. Ale to już "poza konkursem".