Najpierw nieliczne plusy:
- walka Konga z tyranozuarem - niestety tylko 15 runda była naprawdę dobra, szkoda tylko, że przedtem musiało się znaleźc 10 minut bujania na lianach, naparzanki z trzema t-rexami połączonego z przerzucaniem Ann z ręki do ręki czy nawet nogi...
- końcowa scena z samolotami - bardzo ładnie zrobiona, ale również nieco za długa, zwłaszcza przeciąganie do granic możliwości ostatnich chwil Konga było okropne (ujęcie na Konga > ujęcie na Ann > ujęcie na Konga > ujęcie na Ann > ujęcie na Konga > itd. a widz myśli "no spadaj wreszcie cholerny gorylu!")
To teraz minusy -
- cały drugi akt filmu jest jednym wielkim minusem, a w szczególności - scena z pędzącym stadem dinozaurów, scena z T-Rexami, scena z robakami, scena w wodzie itp itd. Powinno sie tu wyciąć jakieś 75% tego całego tałatajswa a film tylko by na tym zyskał.
- ogólnie film jest za długi, co prawda oglądałem wersję rozszerzoną (nie mam pojęcia co dodano, może dodatkowe ujęcia z T-Rexami i robalami?) ale jest ona dłuższa tylko o 15 minut a film jest wg mnei za długi conajmniej o godzinę. Oglądając LOTRy nie nudzłem się ani chwili z wyjatkiem końcówki ROTK, tu się nudziłem o wiele za często.
- ogólna sztuczność - Jackson się chyba zachłysnął możliwosciami jakei daja CGI, przez to jegofilm jest idealnym przykładem obrazu który ma kilkakrotnie więcej efektów specjalnych niż było by to potrzebne. Do tego te efekty nie są wcale takie super, bardzo sztucznie wygladających ujęc jest cała masa, na plus wyróżnia się na szczęscie sam Kong.
Podsumowując - 2/10 - King Kong Petera Jacksona to największe filmowe szambo z jakim miałem do czynienia przez ostatnie parę lat. Nie spodziewałem się tego po twórcy Władcy Pierścieni, który jest dla mnie filmem niemal idealnym.