-
Musley przeprasza wszystkich ale jest trwale odcięty od netu, póki co zastąpię go -
czekam na dalszą interakcję Ered - NicolasGimrod i HadrienPo tym surowym zapoznaniu się, doskonale obrazującym zderzenie cynicznego doświadczenia i idealistycznej, poetyckiej wizji świata, ruszacie dalej razem.
Gdzie?
Bez celu, po prostu przed siebie.
Trakt wije się pośród drzew, obozujecie albo pod otwartym niebem (letnie noce są wystarczająco cieple), w stajniach ocalałych zajazdów lub pośród ich zwęglonych ruin, zniszczonych podczas Inwazji. Na kąt do spania i miskę ciepłej kaszy można zarobić własną pracą. Nie natykacie się po drodze na mężczyzn, którzy ograbili młodego szlachcica. Trafiacie za to kilkukrotnie na inne grupy mogące być dezerterami lub zdemobilizowanymi żołnierzami. Ludzie ci, nawykli podczas wojny do przemocy i próbujący się teraz dorobić przez rozbój, dają wam jednak spokój. Może dlatego, że wyglądacie jak wyglądacie.
Gościniec dociera wreszcie do rzeki Stir i odtąd prowadzi prosto na wschód, towarzysząc rzece na jej lewym brzegu.
HadrienGdyby nie Twój, prosty, wręcz żebraczy ubiór, wróciłbyś już dawno do domu. Ale nie masz przy sobie nic. Zupełnie nic. Nie wrócisz tak do Altdorfu, przenigdy. Wrócisz „w chwale albo wcale”, jak pisał Detlef Shierck.
Zemsta na Chaosie? Tak, wciąż chcesz to zrobić, ale może kiedy indziej. Chaosu nigdzie nie widać, czujesz za to bolące stopy i mięśnie, odciski na rękach od rąbania drew i kopania latryn. Co za upokarzające zajęcia!!!
Włosy masz przetłuszczone, zbite w kołtun, twarz i dłonie mocno opalone. No i ten smród!
Cuchniesz teraz nie gorzej niż krasnolud, ba lepiej nawet. Pcheł i wszy nie ma co wspominać, w mieście też ich nie brakuje.
Z krasnoludem na razie niewiele rozmawiacie, poza tym co niezbędne. Jego burkliwe, często złośliwe uwagi nie zachęcają do zwierzeń. Kiedy chcesz o czymś pogadać, zwykle zbywa to śmiechem. Albo zaczyna ci coś tłumaczyć jakbyś był dzieckiem. Fakt faktem - wiele wie.
GimrodAleż ten człeczyna jest gadatliwy! Gadatliwy i naiwny. Prawda, uczy się szybko i nie powtarza dwa razy tego samego błędu, ale... Te jego maniery, zbędne ceregiele... Szlachcic, phi!
Co on robi na trakcie? Prawda, wspominał coś o swych zamiarach, przyczynach wędrówki ale wybuchnąłeś na to śmiechem. Walczyć z Chaosem? Walczyć ze złem? Przecież w mieście, w ludzkiej stolicy, którą opuścił jest sto razy tyle niegodziwości i Chaosu niż na całym tym gościńcu. Ech...
A jednak złapałeś się na tym, że polubiłeś tego chłopaka. Kiedy zamilknie i naprawdę SŁUCHA, nie wtrącając tych swoich komentarzy, czujesz, że twoja długoletnia wiedza znajdzie może jakiegoś spadkobiercę. Chłopak jest ambitny, zacięty. Wyrobi się.
Gimrod i HadrienPo kolejnych kilku dniach trafiacie do niedużej osady, wciąż leczącej rany po wojnie. Nosi nazwę Sicheln. Teraz to właściwie tylko karczma, przeprawa promowa i kilkanaście chałup w mniejszym lub większym stanie zniszczenia. Okoliczne pola leżą odłogiem. Na granicy osady, od strony traktu, widzicie świeże mogiły, jest ich kilkadziesiąt. Nieco wyżej, na konarach kwitnących drzew wiszą objedzone z mięsa trupy wisielców. Dezerterzy, przestępcy? Kto wie?
Pora zastanowić się co dalej.
Przeprawa przez Stir? Krótki postój w Sicheln? Może znajdzie się tu jakieś zajęcie? Albo przyzwoita kompania do dalszej, coraz niebezpieczniejszej wędrówki?