Dobra, a teraz na poważnie: Straczyński faktycznie przechodzi od patosu do prozaiczności, ale mnie na przykąłd się to podoba. W prawdziwy patos i w nadludzkich bohaterów nikt dziś już nie uwierzy, jesteśmy bardziej skłonni to zaakceptować, jesli bohaterowie okażą takie słabnostki, jak pranie skarpetek każdego rana
I prawda jest taka, że sama to będę w przyszłej karierze pisarskiej praktykować (ale nie pranie skarpetek
), bo ćwiczę sobie warsztat na fanficach do B5...