Zacząłem w czasie studiów i wszystko co miałem zarobiłem "tymi rencami". Jeżeli ktoś jest na garnuszku rodziców i nie musi martwić się o byt codzienny to spokojnie znajdzie robotę, szczególnie w wakacje. Ja w czasach studenckich łapałem fuchy bez większych problemów: roznosiłem gazety, ulotki, robiłem remonty, latałem na miotle po Stoczni Gdynia, robiłem przeprowadzki, jeździłem jako kurier rowerowy... Trzeba mieć po prostu motywację i chęci. No chyba że się mieszka w malutkim miasteczku na ścianie wschodniej, wtedy faktycznie może być trudno.