Teraz rządzi "Brzydula"! Pierwsza postmodernistyczna telenowela, pełna humoru, autoironii i bawiąca się konwencją...
To na pewno. "Yo soy, Betty, la fea" uwielbiam, chociaż zakończenie zdecydowanie powinno byc inne. "Ecomody" jeszcze nie widziałam. Ale niestety nie ma tam Marselli
![Crying or Very sad :cry:](https://forum.gildia.pl/Smileys/bb/cry.gif)
. Jeśli chodzi o "Brzydulę", to nasuwa mi się taka refleksja, że wszyscy odsądzają seriale połudiowoamerykańskie od czci i wiary, a niestety żaden z polskich rezyserów ktorzy pracują aktualnie nad telenowelami nie mial odwagi, żeby tak zaszalec z konwencją, jak tworcy "Yo soy Betty, la fea". Ciekawa jestem, czy powstało więcej produkcji utrzymanych w tej stylistyce co "Brzydula", czy to był jedynie chlubny wyjątek.
Z aktualnych poludiowoamerykańskich hicorow to na tvn jest takie cudo o trzech braciach i trzech siostrach ze zwaśnionych rodów, ktorzy się oczywiście w sobie bez pamieci zakochali.
Jesli chodzi o polskie telenowele, bo tak właściwie kwalifikują się te produkcje, które dumnie przyjęło się określać serialami to jak dla mnie reprezentują wręcz żenujący poziom. Zarówno pod względem gry aktorskiej, wspomaganej przez marną charakteryzację (moje ulubione sceny placzu bez łez w "M..."), jak i fatalną fabułę. Wszystko jest strasznie przewidywalne, zło zostaje ukarane, każdy bezrobotny znajdzie pracę itp. Jedynie "Zlotopolskich" moge tu bronic bo ujmuje mnie świetne, parodystyczne przedstawienie polskiej wsi. "M..." czasem oglądamy z mamą, ale glównie po to, żeby się pośmiać. Jedynymi plusami tego serialu jest jak dla mnie kilka postaci: Kamil - miło popatrzeć na jakiegos dobrze grającego aktora, Jaroszy - miło popatrzeć na jakiegos dobrze wyglądającego aktora i Ewa - jest w niej coś ujmującego.