Kombajn to już żelazna klasyka w tym interesie, ale diabeł tkwi w szczegółach i rozłożeniu akcentów w tymże kombajnie. Pamiętam tekst o ota AKB i pochodnych (bo tych teamów jest oczywiście kilka) którzy potrafili zapłacić kurierowi za przysłane samochodu CDków (czytaj: bilecików do głosowania) za jakieś w przeliczeniu 60tys złotych.
To ja już wolę Tsunku i jego stajnie idolek. Nie żebym za nimi specjalnie szalał, ale tam przynajmniej wciąż udaje się że chodzi o taniec i śpiew.