U mnie na podwórku (lata 80) w obiegu były praktycznie wyłącznie "Żbiki" Wróblewskiego i cyrkowa seria Polcha. Wcześniejszych "Żbików" Sobali zupełnie nie znałem i mimo, że mam szacunek dla wysiłku jaki Ongrys wkłada w odrestaurowanie tych komiksów to sentymentu do nich nie mam i nie kupuję. Natomiast bez zmrużenia okiem łyknąłbym (pewnie nie tylko ja) kilkuzeszytowe integrale serii Wróblewskiego. Szkoda, że zamiast przypomnieć sztandarowe dzieła Ongrys wyciąga z zapleśniałych lokalnych gazet jakieś remamenty po tym rysowniku (co samo w sobie jest chwalebne, ale nie w tej kolejności).