No i niby ten Taurus żyje i wydaje, ale z wydawcy, który miał rozłożyc na łopatki konkurencję i przodować w wydawaniu komiksów w Polsce, zrobił się taki kocmołuch.
No i z pięknego startu, bogatej oferty i interesujących zapowiedzi nie ostało się nic. Aferki z porzucaniem rozpoczętych serii, zawieszki, kulejąca stronka internetowa, pogłoski o śmierci i upadku.
I tak mnie refleksja nasza, może offtopic, ale komiksowo coraz bardziej się oddalamy. Hiper-mega-giga podnietka nad popierdółkami typu <Lucyfer> czu inne <Strangers in Paradise>, które w Hameryce wydają <Exit Wounds> czy <Arrival>, znakomicie debiutuje Tom Neely, pojawia się nowy Ware, nowy Scott Pilgrim, <Alice in Sunderland>. Nie mówiąc już o Paulu Popie, co lepszych dokonaniach Granta Morrisona, Tominie, Hornshmeierze, o których w Polsce przeciętny czytelnik nic nie słyszał.
No a Taurus ciągnie (po co zaczynał?) popierdółkę w stylu <Ja, Wampir> i rozkminia <Mr.Puncha> najlepszego scenarzysty we wszechświecie.
W pytke.