Mam tylko wrażenie, że poszukiwania i badania są prowadzone tak, aby przez przypadek niczego nie znależć albo nie zbadać. Dowiemy to się czegoś więcej jak się Yeti sam zgłosi na posterunek policji w Tybecie, da się sfotografować, pobrać próbki DNA, a najlepiej jak zwoła konferencje prasową i opowie skad się wziął i czym jest.
Ja rozumiem, że taka wyprawa zakrojona na dużą skalę powiązana jest z kosztami. Dziwi mnie tylko, że jak już jakąś się zorganizuje, to naukowcy wracają z niczym, a jak przez przypadek znajdzie się w tamtej okolicy jakiś postronny wędrowiec, to zawsze coś znajdzie lub nagra. Nie posądzam Yeti o taką inteligencję i przebiegłość aby mógł przewidywać terminu wypraw i w te dni specjalnie nie wychodzić z kryjówki