A śmiać się z tego naszego chorego kraju nie mam zamiaru.
Cóż, jesteś niereformowalny i nie ma innego wyjścia, jak się z tym pogodzić.
Jeśli chodzi o kino popularne, pełne efektów specjalnych itp., to rzeczywiście polska kinematografia nie ma co się ścifać z amerykańską. Ale - żeby zachować właściwe proporcje, muszę to dodać - wcale nie próbuje.
Nie lubisz, to nie lubisz. Jeśteś stracony jako widz dla polskich twórców filmowych. Masz jednak do wyboru mnóstwo amerykańskich filmów, które Ci dostarczają ulubionej rozrywki. W związku z tym nie widzę powodu, dla którego miałbyś uważać, ze polskie kino jest do dupy. Kierując się tyumi samymi kryteriami musiałbyś uznać, ze do dupy są amerykańskie filmy obyczajowe, dramaty społeczne itp., itd.
Inaczej mówiąc: wydaje mi się, że odrzucasz pewne gatunki filmowe (twoje prawo), ale przy okazji utożsamiasz je z naszą rodzimą kinematografią (błąd!).
A tak na marginesie: które filmy Kevina Smitha uważasz za takie genialne, bo obejrzałem wszystkie, a podobał mi się tylko jeden, w związku z czym uważam tego reżysera za gluciarza strasznego, który naszemu Stuhrowi (Jerzemu) mógłby co najwyżej buty czyścić.