mi z początku bardzo podobała się Josephine. Szczególnie pierwszy zeszyt. I zauważam, że o ile w Toishiro czerń-biel świetnie się sprawdza, to do Josephine znacznie mniej pasuje - kolorki z pierwszej części nadawały specyficznego klimatu (choć rozumiem, że brak kolorów w drugiej nie był zamierzony). Druga cześć Josephine była nadal świetna, na trzeciej się trochę zawiodłem - tzn pomysł z gadającą myszką nie przekonał mnie i też myślałem, że sprawa amuletu znajdzie inne rozwiązanie. Toshiro zaś wystrzelił mnie w kosmos. Genialny. Dlatego też chciałbym kontynuacji tej drugiej serii.