Oprócz artykułu w "Zadrze" wskazywałem na dwie książki (wydane po polsku w Polsce)
Po pierwsze napisz po prostu, ze te książki sa Twoje, bo zaczynam się zastanawiać, czy nie cierpisz na rozdwojenie jaźni.
Po pierwsze: na żadne rozdwojenie nie cierpię. Przez dobre pół roku miałem w podpisie stwierdzenie "Nazywam się Jerzy Szyłak", ktore jakies pół roku temu zastąpiłem napisem "Jedno spojrzenie na komiks - moje własne". Dzięki temu podpisowi wszyscy zainteresowani wiedzą kim jestem. Nawet Ty.
Tyle że kwestia, czyje są te ksiązki, ma niewiele wspólnego z faktem, że postanowiłaś dokonać oceny tekstów, ktore poleciłem w moim poście i oceniłas je wybiórczo, pomijając w/w pozycje. Skoro zas przedstawiasz się jako znawczyni tematu, wypadałoby, żebyś na temacie się znała.
Po drugie – tym co pokazałeś w „Obywatelu...” nie zachecasz do sięgnięcia po Twoje książki.
Po drugie: Komiksy "Obywatel w palącej potrzebie" i "Obywatele w milosnych usciskach" ukazały się później niż moje ksiązki. Powiedziałbym, że nawet kilka lat później, więc próba oceniania książek przez pryzmat tych komiksów, jest pośrednim przyznaniem się do tego, że znawczyni nie zna ich treści i przez kilka lat nie uznała za stosowne się z nią zapoznać. A to akurat źle świadczy o znawstwie znawczyni.
Po drugie drugie: ani w "Obywatelu...", ani w "Obywatelach..." nie ma treści, ktore uwłaczałyby kobietom (chyba, że za uwłaczające uważasz twierdzenie, że kobiety uprawiają seks z mężczynzami i czerpią z tego satysfakcję). W związku z tym nie rozumiem, czemu treść owych komiksów miałaby w jakikolwiek sposób zniechęcać młodą, inteligentną kobietę do sięgania po moje książki.
Nie sądzę, abyś miał coś ciekawego do powiedzenia w kwestii kobiet w komiksie.
Osądzasz przed zapoznaniem się z tym, co osądzasz, chociaż sama domagasz się, by nie osądzano Cię po pozorach. Zastanów się, co robisz, bo Tobie też ktoś to zrobi...