Może zacznę od końca:
Nieśmiejcie sie z mojego pomysłu bo wcale niejest taki głupi i nierealny.
Nawet nie sugeruj takich rzeczy, bo bez argumentów nic to nie da. Zamiast zakładać temat i prosić o wyrozumiałość, lepiej chyba bardziej dopracować treść i sens topica. Takie moje małe spostrzeżenie.
Zastanwiałem się kiedyś czy możliwe byłoby kiedy przesyłanie światła,transportowanie go kablami czy rurami.Tak jak gaz czy prąd.Wiadomo ze materia pochłania światło i odbija je i dlatego powstają różne kolory.A gdyby wynależć jakiś materiał ,od któego całe swiatło by się odbijało.Zeby tak można transportować światło z półkuli nasłonecznionej na drugą półkulę gdzie jest noc.
Słyszałem, że jest takie urządzenie, zwane lustrem. Normalnie odbija całość światła padającego i promieniowanie cieplne w ramach dodatku. No nie zapominajmy też o takich kablach do światła (potrzebna jest jakaś przełomowa nazwa... światłowody!), które transportują światło na duże odległości bez straty mocy. Niestamowite, ciekawe kiedy to wejdzie w życie?
A tak na serious, to nie ma sensu budować rur to transportu światła, gdy łatwiej przeciągnąć kable elektryczne. Energia elektryczna jest o wiele mniej kłopotliwa i może być przekształcona w wiele innych form. Na przykład światła i ciepła.
Albo mozna by zrobic tak.Na orbicie zamontować jakiegos satelitę z takim dużym lustrem żeby odbijał światło słoneczne na tą półkulę gdzie jest noc.
Oglądałeś ostatnio jakiegoś Bonda?
Może taki projekt Ikarusa byłby wykonalny, gdyby była wyraźna potrzeba oświetlenia danego terenu. Lustro znajdujące się na satelicie dawało by promień swiatła o swojej średnicy. Gdybyś chciał na przykład oświetlić plac defilad, potrzebował być dość sporego lustra, a transport sprzętu w kosmos jest drogi i liczy się go w dziesiątkach tysięcy dolców na kilogram. Chyba bardziej ekonomicznie było by skorzystać ze zwyczajnych halogenów. IMO wyszło by n do potęgi n-tej taniej, chyba że komuś zależy na samej idei oszukania ruchu obrotowego Ziemi.
Może jacyś ekstrawaganccy milionerowie chcieli by mieć willę "nad którą nigdy nie zachodzi słońce"?