Ja zgodzę się z Ganossą w przypadku Miyu. Osobiście uważam, że jakby była smerfem, czy ghulem i seria miał by powodzenie, to też by zrobili anime, z tym, że byłoby w tytule succubus princess miyu. A sama wersja TV (mangi nie czytałem), jak dla mnie miała tyle z wampiryzmu, co z koziej du.. trąbka, mimo to fajnie się to wszystko oglądało.
Dlatego ja oddzielam produkcja japońskie od europejskich o wampirach, bo o ile w europie, czy ameryce, utrzymuje się pewien klasyczny styl dla wampirów, o tyle w Japonii powstają najdziwniejsze ich odmiany, od komediowych jak Karin (wampir co tłoczy krew..no proszę...), po bardziej poważne jak choćby Vampire hunter D. I nie staram się tu podchodzić do wszystkiego na poważnie bo się nie da.
Jesli tytuł jest stricte komediowy (np karin), to nie oczekuje realizmu, czy choćby zachowania legend, podobnie do reszty, jak ma być klasyk, to oczekuję klasycznego wizerunku.
Na koniec dodam, jedna uwagę, która była poruszona w wersji anime TV, Karin, otóż, ładnie tam stwierdzono, na pytanie o drewnianych kołkach w sercu - "...przecież każdy umrze z kołkiem w sercu".
