Co prawda nie znam się jakoś specjalnie na japońskiej mitologi czy demonologii, ale podejrzewam, że już przed zetknięciem się z kulturą europejską Daleki Wschód miał jakieś własne demony wysysające krew. Wskazywałoby na to słowo, jakim Japończycy posługują się na określenie wampira - większość rzeczy, które są sprowadzone z Zachodu, nazywa się w Japonii zjapańszczając oryginale nazwy, jak
aisukuriimu albo
terebi. A taki
wampir to nie
banpaia (choć i takie określenie się zdarza), ale
kyuuketsuki, słowo zapisywane czysto w kanji, bez jednego znaku kany, co sugeruje, że wręcz pochodzi z Chin. Ciekawe...
Poza tym, jeśli się orientuję, wiele kultur ma w tradycję wpisane opowieści o człekokształtnych (chociaż niekoniecznie) istotach wysysających krew nieszczęsnym ofiarom. Bodajże są takie legendy i u Indian, i u Aborygenów... Może jest to wpisane w ogólnie ludzką tradycję, jak potop? A może kiedyś takie istoty rzeczywiście istniały... tudzież istnieją po dziś dzień?
Poza tym Japonia nie jest jedynym miejscem, gdzie wampiry uległy odwampirzeniu. Ja wiem, że Meyer była znacznie później, ale o jej "Zmierzchu" słyszeli chyba wszyscy, nawet ci, którzy zastrzegają się, że kijem od miotły tego czegoś nie tkną
.