Było w pytke.
Chodziłem tylko na seanse z serii "Nocne Szaleństwo", czyli kino azjatyckie (Indie, Korea, Japonia), załapałem się też na "Krainę Traw" Terry'ego Gilliama. Bardzo udany festiwal, publiczność dopisała. Oby za rok było przynajmniej tak samo dobrze.