Są mniej obeznani z fabułami i różnymi sposobami na urozmaicenie tekstu stosowanymi przez autorów. A więc ich książki będą słabsze.
Dowód przez założenie tezy: załóżmy że tak jest, więc tak jest.
A tak wcale nie musi być. Ktoś kto się "nie zna"
czasami jest w stanie zrobić coś lepszego, oryginalnego, bo nie skażonego tym co już było (a tym samym wtórnego wobec oryginału).
Ostatnio jadąc autobusem byłem swiadkiem następującej sceny: mama z dwójką dzieci, chłopcem (na oko cztero-, pięcioletnim) i dziewczynką (pierwsza klasa podstawówki). Chłopiec wydurniał się, ale widziałem (dzięki teorii wyniesionej z wykładu z psychologii rozwojowej dziecka), że dzieciak jest nadzwyczaj inteligentny (mógł mieć symetryczne półkule mózgowe, co zauważyłem po sposobie mazania po zaparowanej szybie). Wymyślał własne wyrazy, tak dla zabawy, ale gdy mama spytała go co to znaczy (z tonem: przestań się wydurniać), to dzieciak do każdego wyrazu, zwrotu, sformułowania wymyślił znaczenie (improwizował), nawet miało to zaczątki gramatyki.
Na to starsza siostra spytała czy umie na pamięć wierszyk (tu zarecytowała rymowankę, której uczą w szkole dzieci). Chłoiec odparł że nie, ale za to sam ułożył własny wierszyk.
A siostra powiedziała że jest głupi
Do czego zmierzam? Chodzi o to, że ktoś z predyspozycjami jest czasem w stanie zdziałać o wiele więcej niż ktoś, kto ma warsztat umiejętności wyuczonych. Twórczosć często wymaga wyrwania się ze sztywnych ram wiedzy i umiejętności.