Też zapamiętałem z lektury Monografii, że Van Hamme był zmęczony, w dodatku był krytyczny wobec tworzonych przez siebie ostatnich tomów Thorgala (w przeciwieństwie do Rosińskiego). Nie miał już widocznie serca do tworzenia serii i nie chciał tego robić (dalej) na siłę. Nie zgodzę się, że klimat serii mu nie odpowiadał, bo sam go stworzył i do czasu się w nim świetnie sprawdzał i realizował, mieszając różnorakie gatunki (fantasy, science fiction, komiks przygodowy, horror, thriller).
Od lat nie czytam Thorgala, to już niestety nie te czasy, że czekało się na nowy tom w okolicach Gwiazdki. Kupuję jednak, bo był plan, że różne serie połączą się w jakimś finale. Nadal ten plan obowiązuje?
Czytam jednak utyskiwania fanów na różne dziwne okoliczności towarzyszące powstawaniu komiksów w świecie Thorgala i dziwi mnie, że to wszystko tak wygląda. Grzegorz Rosiński jest uznanym artystą komiksowym i zapewne człowiekiem majętnym. Ma już swoje lata i zamiast skupić się na jakości swojego dziecka (Thorgala), to powstaje taka fabryka komiksów, z której swego czasu sam się śmiał. O co tu chodzi?