"Ja, Jolan" - kiszka niestety
Owszem, lepsze to jest na pewno od "Ofiary", może nawet od "Królestwa pod piaskiem", ale jest słabiutko.
Fabuła woła o pomstę, wygląda jak quest z RPG prowadzonego przez 12-letniego mistrza nowicjusza: "pojawia się bóg, wybiera śmiałków i poddaje ich próbom", no litości... Ja rozumiem że to zawiązanie akcji tylko, ale mogłoby być chyba trochę mniej debilne. Postacie, zarówno Jolan jak i reszta - śmiech na sali. Oj się nowy pan scenarzysta słabo prezentuje, oj słabo. Nie wiem ile wpływa na to fakt przymusu kontynuacji pomysłów van Hamme'a, ale mimo wszystko.
"Zaskoczenie fabularne" i "wyjaśnienie tajemnicy" w postaci
pochodzenia Kriss i jej synalka to żenua, deus ex machina i telenowela brazylijska czystej wody. Chociaż nie, wróć, telenowela byłaby gdyby
Kriss okazała się potomkinią ludzi z gwiazd albo siostrą Arricii - nie wiem co gorsze: to, czy wprowadzenie nowego-jeszcze-bardziej-tajemniczego-i-groźnego-boga który-ma-jeszcze-potężniejszego-od-niego-ojca i-generalnie-ma-w-pupie-panteon-wikiński-o-ludziach z-gwiazd-nie-wspominając A te czerwone oczka i głębia psychologiczna
Kriss z Valnoru (o skłonnościach do dawania d... mówię oczywiście) Nowy styl Rosińskiego wciąż mi się nie podoba
Ech, chyba wrócę do Thorgala wijącego się w łańcuchach, w lodowatej wodzie. Ta seria powinna się była zakończyć na "Wilczycy", a na "Klatce" to już na pewno.
Aha, wydawanie tego pod egidą Thorgala uważam za kompletną pomyłkę. Chyba ma być nowa seria - czemu ten album nie ukazuje się w niej jako pierwszy?