Jak to mówią "feministki nie przepuszczą nikomu". Nawet Thorgalowi się oberwało. Następny do odstrzału pewnie będzie Garfield. Ale co mi tam, wejdę sobie w luźną polemikę.
Kobiety są przedstawione przy tzw. kobiecych czynnościach np. gdy w Krainie Qa Thorgal z Tjaallem naprawiają dach chaty, Aaricia zajmuje się przygotowaniem posiłku. A wszak wiadomo, że w społeczności wikingów to kobiety chadzały na wojny i polowania, podczas gdy mężczyźni bawili dzieci lub hodowali rzepę.
W Alinoe autorzy kreują Aaricię na niezaradną, nie umiejącą sobie samej dać rady, wszak "żadna kobieta nie lubi zostawać sama" (5). Oczywiście "prawdziwa kobieta" (czyt. feministka) wprost marzy by zostać z dzieckiem na bezludnej wyspie, bo co to dla niej. Pfff
Na dodatek, może trochę w humorystycznej konwencji, ale jednak, Thorgal przekazuje opiekę nad Aaricią małoletniemu Jolanowi. Humorystycznej? Dla mnie to była typowa patriarchalno-poniżająca zagrywka dwójki samców przeciwko 1 kobiecie.
Gdy Jolan złości się na matkę, Alinoe ją atakuje. Nawet mały chłopiec chce dominować nad matką, chce przeforsować swoją wolę, co gorsza w jakimś stopniu jest na to w komiksie wyrażone przyzwolenie: "chciałeś mnie ukarać za to, że byłam wobec ciebie niesprawiedliwa Halo! Przecież chłopiec z matką byli jedynymi ludźmi na wyspie. Nad kim innym miałby dominować ? Nad kozą??
Wtedy to [Aaricia] obcina włosy, zakłada wygodny męski strój - jakkolwiek Grzegorz Rosiński nie byłby sobą, gdyby nie narysował postaci kobiecej w ciągle kuszący dla męskiego oka sposób. Rysownik-świnia. Żeby rysować kobiety w męskim stroju w kuszący sposób. A przecież każde dziecko wie że wszystko co męskie jest ohydne i odpychające.
Gdy Arricia w Nad jeziorem bez dna wykazuje się inteligencją połączoną ze sprytem (mimo wątpliwości Thorgala, który przypomina jej, że nie potrafi strzelać z łuku), zdobywając naszyjnik Thjazi jedną strzałą, przynosi jej to nieszczęście Rany, Volsung z Nichoru też był sprytny i inteligentny a skończył jako ropucha. To nie spisek, tylko ludowa mądrość że cwaniakowanie nie popłaca.
W Zdradzonej czarodziejce, chcąc odpłacić Gandalfowi za 9 lat upokorzeń i niewoli (także - możemy się tylko domyślać, bo nie jest to powiedziane wprost - gwałtów, skoro autorzy używają słowa branka, które kojarzy się jednoznacznie: "przez 9 lat patrzyłam jak żyjecie, słyszałam śmiech i śpiew... lecz do mnie nikt się nie zbliżał, prócz niego. Co wieczór błagał, groził, szydził z mojej niedoli! Lecz nigdy nic nie zyskał..." (30)). Jak autorka doszła do wniosku że Gandalf gwałcił brankę skoro "co wieczór błagał, groził i szydził, ale nigdy nic nie zyskał". To ja się pytam czy błagał przed, groził w trakcie a szydził po? I w końcu zyskał czy nie?
Slivia ratuje Thorgala od niechybnej śmierci, by wziąć go na służbę. Na jej propozycję Thorgal, żyjący na obrzeżach społeczności Wikingów wyrzutek, pogardliwe odpowiada: "Do ciebie na służbę? Bredzisz kobieto!" (Zdradzona czarodziejka Skoro przez 9 lat była (jednoznacznie kojarzoną) branką, to Thorgal miał prawo się zdziwić kiedy nagle zaczęła mu się rządzić... Dopiero by mu w wiosce nie dali spokoju gdyby wiedzieli dla kogo zaczął pracować.
Tym właśnie [utratą młodości] zostaje ukarana Kriss - kobieta-wojowniczka, która śmiała podnieść rękę na Boga - mężczyznę; Pozostali którzy wystąpili przeciw Ogotaiowi, a nie mieli nawet okazji podnieść na niego ręki, zostali rzuceni krokodylom, albo pożarci przez ścianę. Ale to byli tylko mężczyźni, więc kto by się tym przejmował. Ja tam współczuję Kriss i jej utraconym jędrnościom.
Oczywiście na koniec autorzy przedstawili nam prawdziwy happy end: Aaricia jak Penelopa czeka na Thorgala wiernie i wybacza mu wszystkie podłości i nieszczęścia, które stały się jej i dzieci udziałem. Co więcej, adoptuje syna Thorgala i Kriss, po śmierci tej ostatniej. Prawdziwie "kobieca" wspaniałomyślność i wierność. Czyli podsumowując, czy kobiety w komiksie są pokazywane jako mściwe, wredne i nienawistne, czy też jako wspaniałomyślne i pełne poświęcenia altruistki, to i tak autorzy chcą jedynie upodlać kobietę, bo tacy już z nich szowiniści...