do każdego kolejnego Thorgala podchodzę coraz bardziej ostrożnie, bo każdy - w moim odczuciu - jest coraz słabszy. albo może ja po prostu jestem coraz bardziej znużony tą serią.
Tarcza Thora ma kilka poważnych minusów:
- znów seria sprawia wrażenie jakiejś wprawki do erpegowej sesyjki - nieporadnej i mało eksyctującej
- moce?!? kurna, co to jest, francuskie ex-meny? porażka i jak dla mnie kolejny dowód, że seria z umiarkowanie młodzieżowej przepoczwarza się w stricte młodzieżową
- przegadane toto, strasznie przegadane
- tłumaczenie (wiem, wiem, to śliski temat) sprawia wrażenie zrobionego na kolanie (podobne odczucie miałem przy lekturze Mangusty), rażą językowe dziwolągi (np. druga strona, drugi kadr: "co tak nagle wprawiło Aaricię w panikę" - "wprawiło w panikę"? co to niby znaczy?) plus nadmierne używanie strony biernej, która po polsku brzmi po prostu niezręcznie i nienaturalnie (np. dialog na stronie 10)
są też plusy, żeby nie było:
+ historia Vilnii to bodaj po raz pierwszy wyraźne odstępstwo od graficznego standardu Thorgala. osobiście bardzo lubię, jak mamy do czynienia z różnorodnością w kwestiach rysunku i tutaj coś się zaczyna dziać ( po prawdzie, ta stylizacja bardziej mi się podoba niż ten nowy malarski styl... )
+ fajna jest ta pacynkowa armia, kapitalny pomysł, wreszcie element humorystyczny, brawo!
no, byle tylko te plusy nie przysłoniły wam minusów.
sprzedaję całość Thorgala z Egmontu w miękkiej. chce ktoś kupić?