Albumy od Królestwa nie są słabe tak ogólnie, tylko słabe jak na Thorgala. Takie rzeczy jak Tarcza Thora, czy Ja, Jolan i tak są lepsze od niektórych komiksów, które są obecnie na rynku. Może się komuś mniej podobać Arachnea od poprzednich Thorgali, ale nie wmówicie mi, że nie jest kilka klas lepsza od Krucjaty i Elryka i tego, że nie dorównuje np. Silverowi. A Statek miecz jest bardzo dobry i w sumie żal byłoby go odpuścić. Od Ofiary przynajmniej Rosiński stawał na wysokości zadania. Wychodzi mi, że najsłabsze Thorgale, to Królestwo pod piaskiem i Kriss de Valnor, bo wyłożyli się zarówno Van Hamme, jak i Rosiński (rysunki Rosińskiego w Kriss, to jakiś nieśmieszny żart). A Barbarzyńcę, który jest między nimi da się na szczęście czytać. Powtórka z Łuczników, tylko bardziej brutalna, ale może być.
Wilk: Arachneę i Błękitną traktuję już jako coś nowego, takie fajne one-shoty po kończącej Thorgala Klatce. Dalej czytać nie trzeba, bo więcej jest słabych albumów, niż tych dobrych, ale tomy 24 i 25 moim zdaniem warto.
Widać gusta są różne. Sporo osób uwielbia Młodość Thorgala, mnie ona miejscami śmieszy (np. ta olbrzymia głowa w jacuzzi), ale fajnie się czyta, a rysunki są naprawdę znakomite. Za to ja bardzo lubię Kriss 1 i 2. Na razie będę kupował te serie, bo i tak są lepsze od niektórych frankofońskich dostępnych na rynku, a przyjemna cena 23 zł w kontrze do co najmniej 38 zł u innych, też swoje robi. Mam już wszystko oprócz Louve 2, 3 i 4, bo trochę się tych albumów boję. Jedynka była taka sobie, a potem jest ponoć jeszcze gorzej.