Nie traktowałbym tego trolla z GW poważnie - prawnik pewnie z niego taki, jak z koziej dupy trąba. Poza tym te 3 zdania, które Ci wyskrobał są po prostu niepoważne (o tak sobie stwierdził, że naruszasz prawo i nie da Ci pozwolenia... ), ale widać GW nie potrafi stanąć na wysokości zadania, by nadać sprawie "urzędowy" bieg i odpisuje Ci byle kmiot z lochów Nottingham (chociaż mógłby Ci w zasadzie ich Legal Department odpowiedzieć). Nie są w stanie docenić fanowskiej inicjatywy i jak zwykle traktują swoją - jakby nie patrzeć - klientelę - po macoszemu.
Naprawdę wkurzyło mnie to, co tu przeczytałem - ci goście po prostu nie traktują nas poważnie.
Co do kwestii prawnych, tego typu działanie nie może być podstawą do odpowiedzialności karnej, co najwyżej do cywilnej o charakterze odszkodowawczym, ale nie sadzę, by w praktyce ktoś się przyczepił, bo ani GW, ani Ty nie czerpiecie z publikacji tych materiałów korzyści majątkowych.
Dodatkowo Mordheim to dla trolli z Nottingham tak niszowa sprawa, że nie wierzę, żeby ktoś się tym przejmował. Najlepszy dowód - strona Groana, która wisi w necie już od wieków. Diametralnie inaczej by sprawa wyglądała w przypadku np. Warhammera, albo tym bardziej LOTRa, gdzie jeszcze nakładają się na to kwestie licencji udzielonej przez właścicieli praw autorskich do dzieł Tolkiena. Naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, by GW chciało się pchać w proces cywilny w takiej błahej - dla nich - sprawie.
Sprawę trzeba by oczywiście przebadać gruntowniej - np. przejrzeć Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych (
http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=open&id=WDU19940240083 ).
Co do luk prawnych, przychodzi mi do głowy m.in. instytucja dozwolonego użytku prywatnego, która umożliwia m.in. dzielenie się np. muzyką, filmami z osobami najbliższymi i znajomymi (w każdym razie niepublicznie), choć przy założeniu, że sami posiadamy legalną wersję danego utworu. W tej sytuacji rozwiązaniem mogłoby być przeniesienie bezpośredniego linku do podręcznika do części strony wymagającej rejestracji i zalogowania się, albo wysyłanie podręcznika przez e-mail osobom, które o to poproszą.
Zaznaczam jednak, że to mój pierwszy i raczej nieprzemyślany pomysł, tym bardziej, że dość słabo się znam na zagadnieniach prawa autorskiego...
Jakby jednak nie było, nie można się poddawać - trzeba walczyć, tym bardziej, że Michał sporo wysiłku włożył w przygotowanie podręcznika i nie można teraz tak po prostu poddać się woli trolli.