Owszem, każda książka traci przy ponownym czytaniu, ale nie powiesz chyba że ze wszystkimi jest tak samo? Na pewno niektóre tracą o wiele więcej od innych. Dla przykładu podam mój typ, może on pozwoli ci to lepiej zrozumieć.
Dla mnie książką która najwięcej traci po ponownym czytaniu jest cykl „Pieśń Lodu i Ognia” Martina. Nie jest to mój ulubiony cykl (jest na 3 miejscu) ale ze wszystkich książek jakie czytałem to właśnie on traci najwięcej po ponownym czytaniu. W końcu w tej pozycji jest tyle nieprzewidywalnych zwrotów akcji, że znajomość tego co będzie dalej jest dla mnie najbardziej problematyczna.
Z drugiej strony mam swoje książki, które czytałem kilka razy i znajomość ich treści nie jest takim utrudnieniem. Przykład -> David Gemmell i jego niektóre książki. Czytam je szybko i z przyjemnością, a to ze wiem co będzie dalej nie jest aż takim utrudnieniem jak we wspomnianym wyżej cyklu Martina, ponieważ nie ma tu aż takich złożoności.
Istnieją też takie lektury, które pomimo że są bardzo ciekawe i mi się podobają, to czytać ich ponownie nie mam najmniejszej ochoty bo było by to dla mnie zbyt mulaste i raczej bym ich nie skończył.