Na tym polega hobby każde inne od tuningowania volkswagena golfa II, że otoczenie będzie uważało zajęcie za wyklęte. Nie ma co bić się, resocjalizować, próbować tłumaczyć, bo to tak jakby ktoś namawiał mnie do wędkowania, albo hodowli jamnika krótkowłosego. Każdy robi to co lubi, a najwazniejszy jest w tym umiar, by nie ostrzyć noża, gdy ktoś powie "chińskie bajki". Mnie nie obchodzi, że oglądam pokemony (jak mi mówią, gdy zapuszczę sobie Kenshina), że bawię się żołnierzykami (gdy gram w warhammera), czy że jestem satanistą (kiedy gram w RPG). Bo tak samo mówię że ktos moczy kija (gdy idzie na ryby), że jest brudasem (gdy ma irokeza na głowie), czy że jest satanistą (gdy słucha heavy metalu).
Każdy ma jakieś hobby, a obowiązkiem człowieka nie jest kochać to co inny robi. Każdy ma prawo nie lubić czegoś, co go nie kręci.
Nieświadomie każdy operuje stereotypami i nie ma sensu z tym walczyć.