No dobra, ale dla mnie, ktory lecę rakieta, Ziemia też najpierw przyspiesza, póżniej oddala się ruchem jednostajnym, a następnie oddala się z coraz mniejszą prędkościa, czyli zwalnia. Ruch Ziemi obserwowany przeze mnie z rakiety jest taki sam jak ruch rakiety obserwowany z Ziemi.
Nie jest taki sam. Istotne jest to, co się dzieje w momencie zawracania rakiety - to wtedy powstaje asymetria pomiędzy oboma układami odniesienia.
W 'realistycznym' paradoksie bliźniąt, to znaczy w przypadku gdy naprawdę przyspieszamy i zwalniamy (tzn. nie następuje natychmiastowe przejście od jednego układu inercjalnego do drugiego, jak w paradoksie bliźniąt szczególnej teorii względności), różnicę tę odczuwamy w momencie, gdy włączamy silniki rakiety. Powstającą wtedy siłę zauważy tylko bliźniak w rakiecie, ten który pozostał na Ziemi oczywiście nie.
Zresztą w drugim linku pojawiają się wątpliwości wobec tego: http://www.daktik.rubikon.pl/Slowniczek/tw_paradoks_blizniat_watpliwosci.htm
Koleś nie rozumie jednej rzeczy - klasyczny paradoks bliźniąt występuje tylko w szczególnej teorii względności. A w STW nie ma przyspieszeń - wszystkie układy odniesienia muszą być inercjalne.
Oczywiście, dylatacja czasu wywołana przez grawitację to fakt - ale w ogólnej teorii względności, nie w szczególnej.
Ta pierwsza wątpliwość wynika z braku wyobraźni piszącego. I odnosi się do tego, że za punkt odniesienia powinno się brać samą przestrzeń (w poprzednim poście nazwałem ją "wszechświatem"), a nie inne ciała poruszające się w niej.
Nieprawda. Układ odniesienia możesz sobie wybrać dowolny, byle był inercjalny. Nie mieszaj do tego Wszechświata (btw, względem którego, tzn. względem współporuszającego się układu odniesienia, obowiązuje mechanika bardziej zbliżona do newtonowskiej, niż szczególnej teorii względności).
Otóż właśnie. Teoria względności nic nie mówi o ograniczaniu się zaledwie do odniesienie do obiektów materialnych we wszechświecie. Biorąc pod uwagę, że cała zawartość wszechświata cały czas podlega przemieszczeniu, trudno było by dokonywać obliczeń odnośnie prędkości opierając się na ruchomym punkcie.
Primo, paradoks bliźniąt to taki eksperyment myślowy, w ramach pewnej teorii fizycznej. I nie musimy tutaj sobie zaprzątać głowy całym Wszechświatem - wystarczy nam przestrzeń Minkowskiego.
Secundo, nawet w naszym Wszechświecie możemy sobie wybrać lokalnie kawalek czasoprzestrzeni, ktory będzie wystarczająco gładki, by stowarzyszyć z poruszającymi się tam cząstkami inercyjne układy odniesienia.
Słyszałem o tym, ale zastanawia mnie jakim cudem udało im się włączyć oba zegary jednocześnie. Nie chcę kwestionować prawa relatywizmu, ale myślę, że nie da się włączyć zegarów w tym samym momencie, jeśli jeden jest w ruchu. Zakładam, że uruchomiono przyrządy jednocześnie za pomocą radia. Fale radiowe biegną z prędkością nieco poniżej v światła i to mogło spowodować różnicę w czasie pomiaru.
A może niepotrzebnie się czepiam, a zegary uruchomiono na lotnisku, przed startem będąc w równych odlegościach od nich?
Zsynchronizowano je, a dopiero potem rozdzielono i robiono te dziwne rzeczy.