Kontakty wirtualne NIE moga zastąpić kontaktu z innym człowiekiem w rzeczywistości.
Kontakt face to face akurat nie jest aż tak niezbędny w edukacji - większym problemem jest identyfikacja osoby by net (jak sprawdzać obecność na zajęciach
Cały pic polega na tym, że edukacja jest przymusowa od czasów jej upowszechnienia w XIX wieku. Jeżeli chcesz zdobywać wiedzę by net, to nic nie tracisz, o ile jest ktoś, kto będzie pewnym nauczycielem.
Tablica akurat może być zastapiona choćby przez to pole edycyjne, które teraz zapisuję. W tej chwili siedze na kompie, gdzie zainstalowana jest operka, ale przy FF z wbudowanym słownikiem w tym tekście byłoby o wiele mniej błędów językowych. Z tym to już w ogóle nie wiem jak jest. Czy jak ktoś z worda np. korzysta i poprawia błędy ręcznie - uczy się czy nie. Ja ten etap edukacji przeszedłem w epoce przedwordowskiej, więc nie wiem. Jeżeli word sprawdza coś za ciebie, no to jest porażka. Ale można by sie umówić, że pisać trzeba tylko wykorzystując narzędzia, które zaznaczają błędy, ale nie sugerują jak je poprawić.
Heh... to dotyczy raczej edukacji na poziomie liceum, a co najmniej gminazjum. Małym dzieciom, które edukację zaczynają oczywiście bezpośredni kontakt jest potrzebny. No i teraz co to jest kontakt bezpośredni. Przez sieć uczeń/student kontaktuje się per ty z osobą prowadzacą zajęcia, pruski model edukacji jest na tyle surowy - że są to tylko zadania do wykonania, pytania i odpowiedzi. Zimna, wyrachowana szkoła.
Uczeń w szkole patrzy na nauczyciela i robi wszystko, by mu nie podpaść. uczeń w sieci patrzy na tę samą przestrzeń co nauczyciel - co daje wrażenia bliskiej obecności.
Pytanie jest raczej o elitarność/egalitarność takiego procesu edukacji - ilu uczniów jednocześnie można uczyć korzystając z sieci - jaką się ma nad nimi kontrolę poprzez sieć. Jeżeli są to 3, 4 no 6 osób, to jeszcze przez GG da się wytrzymać. jeżeli tylko 6 z 20 uczniów przez gg się odzywa to o reszcie nic nie wiadomo. Można jeszcze mieć taki monitorek z boku z malymi ekranikami - a na każdym twarz dziecka, które siedzi akurat przed kompem - ale to jest Orwell w czystej postaci.
I na koniec - wszystkiego dobrego w nowym roku
. Dawno mnie tu nie było.
Przykuta