Coby nie było, zabrałem się za Angel Beats!, seryjka zapowiada się całkiem fajnie, może nie jestem do niej nastawiony do niej tak uber pozytywnie jak np byłem do Kanona czy Clannadów ale trzeba przyznać że po 2 epkach mam wielką ochote na więcej a to już sukces.
Fabuła i bohaterowie wydają sie ciekawi, szczególnie fabuła bo znając Key jakis "twistów" można sie spodziewać. No i w supernaturalsach trudno juz sie doszukiwac oryginalności bo tyle tematów zostalo oblecianych że szkoda gadać ale jednak tu mamy coś ciut innego niż zazwyczaj
A dla mnie jak na razie po dwóch pierwszych epach
Angel Beats! jest rozczarowaniem sezonu, fabuła to jakieś totalne nieporozumienie:
dzieciaki po śmierci bawią się w wojnę. Bez żadnego sensu, gdyż tego ich celu, "Anioła" się kule nie imają co widzieliśmy już nieraz
W ogóle patrząc na główną bohaterkę mam wrażenie że oglądam jakiś odgrzewany kotlet z Haruhi, aha no tak - obowiązkowy szkolny girls band też musiał być, to gdzie my tu mamy to coś innego niż zazwyczaj...?
Ok, jakiś przekręt tu niewątpliwie nastąpi (jak na produkcję Keyopodobną przystało), ale póki co to naprawdę mnie ta seria odrzuca. A i jeszcze jeden gwóźdź do trumny - infantylny (jak na razie) humor. W takim Airze czy Kanonie to się z gagów śmiałem, tu zaliczam facepalmy.